Proboszcz jednej z dolnośląskich parafii raził turystę paralizatorem. Za karę, zgodnie z wyrokiem sądu, miał pracować społecznie. Karę jednak zawieszono ze względu na stan zdrowia duchownego. Gdy sąd chciał, by ksiądz w końcu swoje winy odpracował, jego obrońca złożył zażalenie.
W czerwcu 2016 roku na terenie sanktuarium "Marii Śnieżnej" na Górze Iglicznej pojawiła się grupa turystów. Jednemu z nich towarzyszył york na smyczy. Usłyszał, że na należący do świątyni teren psów wprowadzać nie można. Mężczyzna czworonoga wziął na ręce. A takie zachowanie nie spodobało się miejscowemu proboszczowi. Chwycił paralizator i raził nim turystę z psem.
Ksiądz skazany
Duchowny utrzymywał, że tasera użył w obronie własnej. Sprawą zajęła się prokuratura. Kapłan został oskarżony o "zmuszenie przemocą do określonego zachowania i spowodowanie obrażeń ciała poniżej siedmiu dni".
Zachowanie księdza miał wyjaśnić sąd. W lutym 2017 roku skazał go na 10 miesięcy ograniczenia wolności. W tym czasie Andrzej A. miał wykonywać po 30 godzin prac społecznych miesięcznie. Miał też zapłacić 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz zaatakowanego przez siebie turysty. Wyrok nie był prawomocny. Proboszcz odwołał się od rozstrzygnięcia. Jednak to nie zostało zmienione.
Proboszcz zbyt chory na prace społeczne
To jednak nie był koniec. Skazany proboszcz zasądzonej kary nie wykonywał. Twierdził bowiem, że nie pozwala mu na to jego stan zdrowia. Powołano biegłego, który ocenił zdrowie księdza. Efekt? - Z uwagi na stwierdzone schorzenia skazanego nie jest on w stanie wykonywać pracy związanej z karą ograniczenia wolności przez okres co najmniej czterech miesięcy. Nie jest również w stanie wykonywać kary zastępczej pozbawienia wolności - uzasadniał, w październiku 2018 roku, sąd.
Postępowanie ma być wznowione
Po upływie czterech miesięcy sąd ponownie podjął zawieszone postępowanie. To oznaczało, że duchowny musiał zacząć wykonywać prace społeczne. Sąd wskazywał, że skazany w życiu codziennym "funkcjonuje normalnie" i "wykonuje obowiązki kapłana". Jednak decyzję sądu zaskarżył obrońca księdza. Twierdząc, że ten pracować nie jest w stanie.
W piątek Sąd Okręgowy rozpatrywał zażalenie na decyzję. I zdecydował, utrzymać ją w mocy. - To oznacza, że do czasu rozpoznania wniosku o zawieszenie postępowania duchowny powinien przystąpić do obywania kary - wyjaśnia Marzena Rusin-Gielniewska, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy. I dodaje, że to wciąż nie koniec sprawy, bo przed sądem jest jeszcze rozpatrzenie wniosku kuratora, który utrzymuje, że proboszcz kary odpracować nie może ze względu na stan zdrowia.
Sprawą zajmował się Sąd Okręgowy w Świdnicy:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Materiał dowodowy ze śledztwa