Przez kilka miesięcy w dolnośląskiej Oleśnicy kradli rowery. Ich łupem padło kilkanaście jednośladów o łącznej wartości 18 tys. złotych. Skradzione rowery rozkręcali, a części sprzedawali. W ręce policji wpadło 9 osób, tylko 2 były pełnoletnie.
– Wiedzieli co kradną i nie wybierali przypadkowych rowerów. Najtańszy był wart 800 zł, najdroższy 3,5 tys. – mówi st. asp. Sławomir Gierlach, z komendy powiatowej policji w Oleśnicy. - Zatrzymani dobrze się znali, bo mieli wspólne hobby - jazdę na rowerze – dodaje.
W biały dzień
Grupa działała w biały dzień w centrum miasta. Kradli rowery z klatek schodowych, spod supermarketów i z piwnic. Wykorzystywali gapiostwo właścicieli, którzy nie zabezpieczali swoich pojazdów, albo korzystali z nożyc do metalu. Często w obecności przechodniów.
- Łupem dzielili się, aby wymienić zużyte części w swoich jednośladach. Resztę sprzedawali – opowiada Gierlach.
Dwóch pełnoletnich, siedem osób bez dowodu
W całej grupie tylko dwie osoby było pełnoletnie. Najstarszy z nich miał 20 lat, a najmłodszy 14 lat. Po przesłuchaniu wszystkie osoby zostały zwolnione do domów.
– Pełnoletnim za kradzieże grozi do 5 lat więzienia. Natomiast nieletni staną przed sądem rodzinnym. Mogą spodziewać się nadzoru kuratora, a w najgorszym wypadku poprawczaka – mówi Gierlach.
Autor: gdem/dr/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: KWP Wrocław | ArminH