25-letni mieszkaniec Śląska przeszedł zakażenie koronawirusem. Miał problemy z oddychaniem, pojawiły się duszności. Okazało się, że wirus zniszczył jego - i tak już chore - serce. Gdyby nie to - jak mówią lekarze - może musiałby przejść przeszczep za 10 lat, a może wcale. Przez COVID-19 transplantacja była niezbędna. Teraz szczęśliwy pacjent przyznaje: - To dar od losu.
25-latek urodził się z wadą serca. Mężczyzna zachorował na COVID-19. To spowodowało pogorszenie się jego stanu i zaostrzenie wrodzonej wady. Lekarze zdecydowali, że niezbędny w tym przypadku będzie przeszczep serca.
Nie wiadomo, co stałoby się z jego sercem gdyby nie koronawirus
- Zaczęło się w listopadzie. Miałem straszne duszności, lekarz przez tydzień leczył mnie na astmę pocovidową. Gdy poszedłem do pracy, zaczęły się takie duszności, że nie mogłem przejść stu metrów - opowiada o swoim stanie po przejściu zakażenia koronawirusem i przed przeszczepem serca pan Paweł.
Profesor Michał Zakliczyński, kardiolog i transplantolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu wyjaśnia: - Pacjent miał wadę wrodzoną, a wskutek zakażenia koronawirusem doszło do zaburzeń w pracy serca i musiał być hospitalizowany.
Lekarz przyznaje, że nie wiadomo, co stałoby się z sercem 25-letniego pacjenta, gdyby nie zachorował na COVID-19. - Może musiałby przejść przeszczep za dwa tygodnie, może za 10 lat, a może wcale - mówi Zakliczyński.
"To dla mnie jak trafienie szóstki "
Pan Paweł przeszczep serca przeszedł 25 lutego. Dwa dni później w rozmowie z rzeczniczką prasową USK podkreślał: - Czuję się bardzo dobrze, jak na dwa dni po zabiegu czuję się świetnie.
Mężczyzna nie kryje wzruszenia. - To dar od losu, nie wiadomo co powiedzieć. To dla mnie jak trafienie szóstki. Lekarze przedłużyli mi życie, nie wiadomo o ile, ale mam je przedłużone - mówi z radością pan Paweł. I już planuje, co zrobi, gdy wróci do domu. - Myślę, że wrócę na święta. To będą najlepsze święta w moim życiu - podkreśla mężczyzna. I zapowiada, że z synami zagra w piłkę. Chciałby też wrócić do pracy przy budowie domów z drewnianych konstrukcji oraz zobaczyć bliskich i przyjaciół.
Jak zapowiada profesor Zakliczyński, pacjent zostanie przeniesiony z oddziału intensywnej terapii na salę kardiochirurgiczną.
Debiutancki przeszczep i pomoc policji przy drugim
Przeszczep serca u 25-latka był pierwszym przeprowadzonym w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Na początku lutego placówka otrzymała zgodę ministra zdrowia na przeprowadzanie transplantacji. Tym samym USK stał się szóstym w Polsce ośrodkiem, w którym lekarze mogą przeszczepiać serca.
W sobotę do wrocławskiego szpitala przetransportowano kolejne serce od dawcy. W transporcie - z Ostrołęki do stolicy Dolnego Śląska - pomógł policyjny śmigłowiec. "Gdy w grę wchodzi serce, liczy się każda minuta. Chirurdzy od momentu pobrania serca aż do jego wszczepienia mają jedynie 4 godziny, dlatego szybki transport jest tutaj szczególnie istotny. W tym czasie muszą wyjąć serce dawcy i wszczepić je biorcy, więc na transport pozostaje maksymalnie 2,5 godziny" - czytamy w komunikacie policji. Transport z sercem dla młodej pacjentki zajął policyjnym pilotom 2 godziny i 25 minut.
Źródło: TVN24 Wrocław, policja.pl
Źródło zdjęcia głównego: USK we Wrocławiu