Duszpasterstwo w czasach epidemii przybiera różne formy. Proboszcz jednej z legnickich parafii postanowił wyjść do wiernych. Codziennie o godzinie 17 przemierza ulice miasta na Dolnym Śląsku.
W Polsce obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób. Ograniczenie dotyczy m.in. uroczystości religijnych. Wielu wiernych woli pozostać w domach. To właśnie dla nich ks. Andrzej Ziombra, proboszcz parafii pw. św. Jacka w Legnicy, od kilku dni, codziennie wychodzi na ulice miasta z eucharystią.
"Nie możemy się schować do szafy"
- Pomysł ma związek z historią Kościoła. W trudnym momentach kapłani wychodzili do ludzi z Najświętszym Sakramentem, aby dać im nadzieję. Widzimy lęki, obawy. Chcemy, aby wierni zobaczyli przez okna swoich domów, że Kościół o nich pamięta. Nie wiemy, kiedy nastąpi finał. Nie możemy się schować do szafy i czekać w napięciu. Musimy coś zrobić, jakoś działać - mówi w rozmowie z tvn24.pl ks. Ziombra.
Proboszcz przyznaje, że spotyka się głównie z pozytywnym odbiorem, ale zdarzają się też słowa krytyki.
- Ja się nie dziwię ludziom, że się obawiają. Nawet hejtowi się nie dziwię. Staram się tych ludzi zrozumieć. Stosujemy się do wszystkich zarządzeń władz państwowych i kościelnych - przyznaje duchowny.
Ks. Ziombra zapewnia - inicjatywa była konsultowana z przełożonymi, którzy wyrazili zgodę na procesje. Proboszcz liczy, że obecność Chrystusa na ulicach skłoni wiernych do refleksji i modlitwy.
Zdjęcia z Legnicy dzięki uprzejmości portalu lca.pl.
Samochodem z eucharystią
W piątek Najświętszy Sakrament zagości na legnickich ulicach więcej niż raz. Kapłani katedry św. Apostołów Piotra i Pawła o 15 ruszą na ulice. Oprócz eucharystii, zabiorą również relikwie św. Piotra, św. Andrzeja Boboli i św. Jana Pawła II. Odezwą się dzwony. Odmówiona zostanie koronka do miłosierdzia bożego.
"Prosimy o NIE DOŁĄCZANIE do procesji z Najświętszym Sakramentem" - czytamy w komunikacie. Utworzone zostało nawet wydarzenie na Facebooku.
Duchowni z parafii pw. Świętej Trójcy w Legnicy również o 15 wyjdą do swoich wiernych. A raczej należałoby napisać wyjadą.
"Pragniemy dotrzeć do wszystkich mieszkańców dlatego przemieszczać będziemy się samochodem" - informuje parafia na swojej stronie.
Zakaz od arcybiskupa
Podobną misję w ostatnich dniach pełnił ks. Mirosław Matuszny z parafii nawrócenia Św. Pawła w Lublinie. We wtorek 17 marca tak pisał na Facebooku:
"Wystaw w oknie obrazek lub figurkę św. Antoniego z Padwy - patrona Lublina oraz krzyż. O 19 stań w oknie z zapaloną świecą i różańcem do wspólnej modlitwy. Od dziś począwszy będę szedł pomiędzy 19 a 20 ulicami Parafii z relikwiami św. Antoniego - naszego Patrona modląc się i błogosławiąc. Uciekajmy się pod opiekę naszego Patrona, a jednocześnie niech światło świec będzie dla nas znakiem nadziei. Od powietrza, głodu, ognia, wojny i utraty wiary zachowaj nas Panie" - czytamy profilu parafii.
I rzeczywiście, przez dwa dni można było spotkać ks. Matusznego na ulicach Lublina z relikwiarzem w jednej ręce i różańcem w drugiej. O księdzu pisały nawet zagraniczne media. Reuters, Frankfurter Allgemeine Zeitung, czy Daily Mail. Trzeciego dnia już na ulicach się nie pojawił.
"Przed chwilą otrzymałem od ks. Arcybiskupa zakaz kontynuowania publicznego nabożeństwa po ulicach Parafii, jak też jakichkolwiek innych publicznych inicjatyw. W pokorze przyjmuję decyzję, proszę o niekomentowanie ani na stronie Parafii na moich osobistych. Proszę o modlitwę. Nie będę udzielał w związku z tym wyjaśnień ani komentarzy" - napisał duchowny na Facebooku.
W rozmowie z "Kurierem Lubelskim" ks. Adam Jaszcz, rzecznik prasowy Archidiecezji Lubelskiej, przyznał, że ks. Matuszny nie konsultował swoich działań z arcybiskupem.
- Należało zrobić to w sprawie, która związana jest ze szczególną sytuacją epidemiczną w naszym kraju. Modlitwa jest nam dzisiaj bardzo potrzebna, podobnie jak jedność i koordynacja działań duszpasterskich podejmowanych w parafiach przez poszczególnych księży - mówił w rozmowie z dziennikiem rzecznik archidiecezji.
Ks. Matuszny będzie kontynuował modlitwę w kościele.
Awionetką z monstrancją
Inwencją duszpasterską wykazał się także ksiądz Cezary Chwilczyński, proboszcz parafii w podwrocławskiej Żórawinie. Aby wesprzeć swoich podopiecznych na duchu, wzbił się w powietrze, odbył lot nad Wrocławiem oraz nad swoją parafią. Na pokład zabrał Najświętszy Sakrament, figurę Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej oraz relikwie św. Jana Pawła II.
"Modlił się różańcem i koronką do Bożego Miłosierdzia w intencji oddalenia pandemii koronawirusa od naszego regionu, miasta Wrocławia, Ojczyzny, Europy i całego świata" - napisano na facebookowym profilu parafii. Dołączono też film z przelotu.
Dyspensa
Również prymas Wojciech Polak w "Faktach po Faktach" zachęcał wiernych do obejrzenia niedzielnej mszy w telewizji lub w internecie. Jako przykład wskazał swoją 82-letnią matkę, która w niedzielę została w domu.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: lca.pl