Są już wyniki wszystkich pacjentów i pracowników ośrodka pielęgnacyjno-rehabilitacyjnego "Niebieski Parasol" w Chojnowie na Dolnym Śląsku. 58 na ponad 130 osób ma potwierdzone zakażenie. Ale to wcale nie musi być koniec, bowiem zakażony personel mógł mieć kontakt ze zdrowymi pacjentami. Ci, którzy zostali w placówce, są wyczerpani. A dyrektorka placówki - również zakażona - błaga o pomoc. - Zatrudnię nawet osoby bez doświadczenia - przyznaje.
Sytuacją w "Niebieskim Parasolu" legnicki sanepid zajmuje się od piątku, kiedy otrzymał telefoniczną informację od dyrekcji obiektu o dodatnim wyniku testu na koronawirusa u jednej z pracownic.
- Badaniu od razu poddanych zostało 50 osób z kontaktu z tą kobietą. To zarówno pensjonariusze, jak i personel. 36 osób jest zakażonych, z czego 26 to pacjenci, a 10 to osoby z personelu - mówił Jacek Watral, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy.
Potrzebne wsparcie
Jednak w placówce wszystkich osób jest znacznie więcej. Po uzyskaniu pierwszych wyników, w niedzielę pobrano wymazy od pozostałych 81 osób. We wtorek burmistrz Chojnowa Jan Serkies podał rezultaty badania. Wynik pozytywny stwierdzono u kolejnych 22 osób, co z poprzednimi danymi daje łączną liczbę 58 osób zakażonych (36 pacjentów i 22 pracowników).
Przebadani zostali już wszyscy. Część pracowników poddano izolacji we własnych domach. 20 członków personelu zostało w ośrodku. Budynek jest piętrowy, ma kilka klatek schodowych. Zakażeni pacjenci są odizolowani na parterze. Pozostali przebywają na pierwszym piętrze.
Ale mimo podjętych działań, wcale nie musi to oznaczać, że sytuacja jest opanowana. Małgorzata Sztompke, dyrektor placówki przyznaje, że zanim przyszły wyniki, nieświadome osoby zakażone mogły mieć kontakt ze zdrowymi. Realna liczba zakażeń może być zatem większa niż 58.
- Chciałabym bardzo podziękować moim pracownikom, którzy walczą tutaj na miejscu. To jest 20 bohaterów, którzy od czwartku pracują przez kilkanaście godzin dziennie. Odkąd tutaj są, nie przespali całej nocy. Zajmują się pacjentami, sprzątają, wykonują tytaniczną robotę - przyznaje Sztompke, która sama ma dodatni wynik testu.
- Ale każdy ma swoje granice. Personel jest wycieńczony. Potrzebujemy rąk do pracy. Nawet nie wspominam o wolontariacie. Bardzo chętnie zatrudnię nawet osoby bez doświadczenia. My tutaj nauczymy, co trzeba - dodaje.
Osoby, które zdecydowałyby się pomóc, muszą liczyć się z zamknięciem w ośrodku na dłuższy czas. Sztompke poprosi burmistrza o zapewnienie dodatkowych rąk do pracy.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław