Na rok i cztery miesiące więzienia sąd we Lwówku Śląskim skazał Tomasza T., który skatował swojego psa. Mężczyzna, kompletnie pijany, najpierw wbił metalowy pręt w ciało psa, a później powiesił go na drzwiach od stodoły.
Psa w typie owczarka niemieckiego mężczyzna zabił pod koniec marca 2017 roku. Relacja policji dotycząca tamtej interwencji była szokująca. Po tym jak dyżurny usłyszał, że we Włodzicach Małych "mordują psa", bezzwłocznie wysłał na miejsce patrol. Ten pod wskazanym adresem zastał 29-letniego wówczas Tomasza T., który ledwo stał na nogach. Był tak pijany.
Przebił płuco, powiesił na drzwiach
Mężczyzna mający - jak się później okazało - 4 promile alkoholu w organizmie, kopał dla martwego psa dół w ziemi. Ciało zwierzęcia wisiało niedaleko na drzwiach od stodoły, na sznurku owiniętym wokół szyi. Pies jeszcze żył, kiedy T. go wieszał.
Jak ustalono później w toku śledztwa właściciel długotrwale głodził psa. Co więcej, chwilę przed jego powieszeniem, chwycił za metalowy pręt, którym przebił płuco zwierzęcia.
Tomasz T. przyznał się do zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem. Tłumaczył się swoją głupotą, spotęgowaną spożytym alkoholem. Mężczyzna został oskarżony, ale chciał dobrowolnie poddać się karze. Prokuratura uzgodniła z nim karę 14 miesięcy więzienia, ale z powodu błędów formalnych proces ruszył w normalnym trybie. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie.
Więzienie dla oprawcy
W czwartek Sąd Rejonowy we Lwówku Śląskim skazał T. na karę łączną 16 miesięcy więzienia. Znaczna część zasądzonej kary - 14 miesięcy - dotyczy wiodącego w tej sprawie przestępstwa dotyczącego zabicia psa.
- Pozostałe dwa miesiące dotyczą formułowania gróźb karalnych względem swojej siostry, która mieszkała razem z mężczyzną. Ona miała pretensje, że brat się w ogóle psem nie zajmuje. Tego dnia, kiedy powiesił psa, zagroził, że ją też powiesi. Ale groźby pojawiały się regularnie już dużo wcześniej - mówi Roman Chorab, przewodniczący II wydziału karnego Sądu Rejonowego we Lwówku Śląskim.
Dodatkowo sąd orzekł zakaz posiadania zwierząt na okres 8 lat oraz nawiązkę w wysokości 1000 zł na rzecz schroniska Przylasek.
"Jesteśmy zadowoleni"
Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie był Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Konrad Kuźmiński z DIOZu przysłuchiwał się na sali sądowej uzasadnieniu wyroku.
- Sędzia Justyna Krzysztofik-Skrzydłowska wskazała, że nie znajduje jakiegokolwiek uzasadnienia dla tego typu zachowań. Zdaniem sądu świadomość społeczeństwa w zakresie ochrony zwierząt nie jest rozwinięta i interpretowana w należyty sposób, dlatego wyrok w tej sprawie musi być surowy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego wymiaru kary i nie będziemy apelować od wyroku - mówi Kuźmiński.
Apelować - jak twierdzi inspektor DIOZ - nie zamierza też skazany Tomasz T. Wyrok na razie jest nieprawomocny.
- Niech to będzie przestroga dla innych oprawców. Zwierzę nie jest rzeczą, a za jego katowanie odbywa się karę w więzieniu - zaznacza Konrad Kuźmiński.
Do zdarzenia doszło we Włodzicach Małych:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock