Przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) ruszył proces mężczyzny oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Jan G. do zabicia 15-letniej Ewy się nie przyznaje. Przyznał się tylko do zgwałcenia nastolatki.
23 lata temu ta zbrodnia wstrząsnęła Dolnym Śląskiem. 15-letnia Ewa bawiła się ze znajomymi w dyskotece. Do domu wracała jednak sama. Pieszo. Gdy rodzice zauważyli, że ich córka nie wróciła do domu zgłosili zaginięcie. Rozpoczęto poszukiwania. Zmasakrowane ciało Ewy znaleziono w lesie w pobliżu Zbylutowa. Prowadzone wówczas śledztwo nie pozwoliło na zatrzymanie odpowiedzialnego za zabójstwo. To udało się dopiero w 2015 roku dzięki pracy policjantów z Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Mieszkał niedaleko, ofiary nie znał
Sprawę rozpracowywali przez pięć lat. - Badaliśmy setki wątków, kontaktowaliśmy się z różnymi osobami. Staraliśmy się odtworzyć ostatnie minuty i sekundy życia dziewczynki, żeby wytypować grono osób, które mogłyby mieć jakikolwiek związek z tą sprawą - mówiła tuż po zatrzymaniu mężczyzny policjantka z Archiwum X.
Matka zamordowanej nie kryła radości z zatrzymania oprawcy jej córki. - Była to dla mnie wielka radość, a przy tym wielki smutek, że muszę znowu przez to przejść - mówiła Maria Pilarska.
W momencie zatrzymania Jan G. był kompletnie zaskoczony. Mieszkał kilkanaście kilometrów od domu rodzinnego dziewczyny. Utrzymywał się z prac dorywczych. Wcześniej, jak informowała prokuratura, był karany za jazdę pod wpływem alkoholu i składanie fałszywych zeznań. Ewy nie znał. Miała być jego przypadkową ofiarą. Usłyszał zarzut gwałtu i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. - Przyznał się tylko do zgwałcenia nastolatki. Nie przyznaje się do zabójstwa - mówiła Ewa Węglarowicz-Makowska z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. G. złożył wyjaśnienia, ale śledczy nie chcieli ich ujawnić.
Za siedem lat G. mógłby być bezkarny, bo w 2023 roku zarzut zabójstwa by się przedawnił.
- To był mój skarb, moja róża, która dzisiaj jest w grobie, a ja do końca życia będę chodziła po cierniach - powiedziała zrozpaczona matka.
"Prokurator nie ma wystarczających dowodów"
W poniedziałek sąd zdecydował się na utajnienie procesu mężczyzny, m.in. ze względu na dobro rodziny zamordowanej 15-latki i jej rodziny. - Jan G. oskarżony jest o dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i dokonanie zgwałcenia Ewy P. w 1993 roku. Szczegółów zarzutów zdradzić nie mogę, bo sąd zdecydował o wyłączeniu jawności procesu - powiedział Michał Korczycki z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. I podkreślił, że nawet jeśli po pewnym czasie sprawy, z powodu nie wykrycia sprawców, zostają umorzone, to nie znaczy, że są "odkładane na półkę".
Pełnomocnik G. przyznał, że sprawa jest "bardzo skomplikowana". - Prokurator zebrał bardzo obszerny, niestety sprzeczny, materiał dowodowy. Stawiając oskarżonemu bardzo poważny zarzut w naszej ocenie nie ma wystarczających dowodów, by jednoznacznie przypisać mu sprawstwo i winę za popełnienie tego przestępstwa - przekazał adwokat Bartosz Łuć, obrońca z urzędu. I zapowiedział, że obrona będzie wnosić o uniewinnienie G.
42-letniemu G. grozi dożywocie.
Proces rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: policja dolnośląska