W środę w miejscowości Garncarsko (Dolnośląskie) usunięto pomnik poświęcony Armii Czerwonej. Tuż przed demontażem odkuto z niego tablicę z napisem po rosyjsku "Wieczna chwała bohaterom poległym za honor i niepodległość sowieckiej ojczyzny". Następnie monument został przewrócony przy pomocy koparki i rozebrany.
Demontaż pomnika w miejscowości Garncarsko to odpowiedź na apel prezesa IPN Karola Nawrockiego do lokalnych władz. "Apeluję do samorządów o usunięcie z przestrzeni publicznej wszelkich nazw i symboli wciąż upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia bądź daty symbolizujące komunizm. Najwyższy czas nadrobić zaległości w tej dziedzinie" - podkreślał Nawrocki w oświadczeniu w sprawie dekomunizacji przestrzeni publicznej opublikowanym 4 marca tego roku.
Dyrektor Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek podczas konferencji prasowej poprzedzającej demontaż pomnika w Grancarsku podkreślił, że wyburzenie monumentu jest wypełnieniem wymogów ustawy o zakazie propagowania ustroju komunistycznego i innych ustrojów totalitarnych z 1 kwietnia 2016 roku.
- Usuwamy przetrwałe do dziś obiekty związane z propagowaniem komunizmu. Te obiekty miały, jak się wówczas wydawało, na wieki pokazywać dominację Rosji nad Polską, pod bardzo fałszywymi hasłami wdzięczności za wyzwolenie, braterstwa broni, przyjaźni. Tutaj w Garncarsku nie silono się nawet na takie preteksty, bo na pomniku mamy tekst w języku rosyjskim, który odnosi się do chwały bohaterów Armii Czerwonej, którzy zginęli za cześć i niepodległość sowieckiej ojczyzny - to nie była nasza ojczyzna. Wiemy, jak wyglądało to wyzwolenie, jak wyglądało to braterstwo broni - mówił.
"Żadne nasze działania nie są skierowane przeciwko cmentarzom wojennym"
Siwek dodał, że od lat padają argumenty obrońców tego typu pomników, że "powinniśmy być wdzięczni Armii Czerwonej za wyzwolenie, za wyparcie Niemców". - Zapomina się przy tym o tym, że Związek Sowiecki był najwierniejszym sojusznikiem Hitlera (…) wojna miałaby inny przebieg, gdyby nie wkroczenie armii sowieckiej do Polski we wrześniu 1939 roku - zaznaczał.
Dyrektor BUWiM IPN podkreślił przy tym, że utrzymywanie takich symboli, jak pomnik w Garncarsku, jest "nie do pogodzenia z powagą niepodległego państwa polskiego". - Teraz pojawiają się też argumenty, że podjęliśmy te działania ze względu na sytuację w Ukrainie. Ale my wypełniamy przepisy prawa - usuwamy te pomniki zgodnie z ustawą, choć kontekst zbrodni dokonywanych w Ukrainie przez armię rosyjską budzi nasze emocje, budzi dodatkową motywację dla naszych działań - wskazał.
Siwek zaznaczył, że działania IPN "skierowane są jedynie przeciwko obiektom ideologicznym". - Wbrew zarzutom ze strony rosyjskiej, nie zajmujemy się miejscami pochówku. Zarzuty, że profanujemy groby są zarzutami kłamliwymi. Żadne nasze działania nie są skierowane przeciwko cmentarzom wojennym, przeciwko grobom poległych żołnierzy Armii Czerwonej - mówił.
Pomnik już nie istnieje
Pomnik poświęcony Armii Czerwonej w Garncarsku już wcześniej został oblany czerwoną farbą. Tuż przed demontażem odkuto z niego tablicę z napisem po rosyjsku "Wieczna chwała bohaterom poległym za honor i niepodległość sowieckiej ojczyzny". Następnie monument został przewrócony przy pomocy koparki i rozebrany.
Burmistrz miasta i gminy Sobótka Mirosław Jarosz poinformował, że część pomnika trafi do Muzeum Ślężańskiego.
Źródło: PAP