Do jednego z wrocławskich szpitali trafił mężczyzna, który powrócił z ogarniętego wirusem ebola Sierra Leone. Razem z siostrą i pielęgniarką, która się nim zajmowała, zostali odizolowani od reszty pacjentów. Sanepid zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą.
Chory mężczyzna trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu w niedzielny wieczór. 37-latek jest inżynierem i na co dzień pracuje w Sierra Leone. - Miał objawy nie tyle eboli, co skarżył się na bóle mięśni - informuje Urszula Małecka, rzecznik placówki.
Jak podkreśla, mężczyzna nie miał objawów krwotocznych, ale razem ze swoją zdrową siostrą został odizolowany od reszty pacjentów.
- Zdecydowaliśmy się na taki krok, bo 37-latek przyjechał z regionu objętego epidemią - potwierdza Małecka.
"Nie ma powodów do niepokoju"
Mężczyzna został zbadany, pobrano mu krew. Szpital czeka na wyniki. Do izolatki trafiła też jedna z pielęgniarek, która zajmowała się mężczyzną.
Eksperci uspokajają. - Mężczyzna i personel, który go przyjmował, poddani zostali badaniom. Teraz są pod obserwacją. Sytuacja jest opanowana i nie ma powodów do niepokoju - zapewnia lek. med. Witold Paczosa, kierownik działu epidemiologii w dolnośląskim sanepidzie.
Podobnego zdania jest wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych. Jak mówi, pacjent od czterech lat pracuje w afrykańskim kraju w zamkniętym kampusie i nie miał możliwości kontaktu z osobami zarażonymi gorączką krwotoczną. - To zupełnie inna historia niż w przypadku grupy wrocławskich licealistów. Tam ryzyko nabycia eboli było ogromne - wyjaśnia prof. Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant ds. chorób zakaźnych.
Kolejne podejrzenie w Polsce
Wrocławski pacjent to nie pierwsza osoba, która w ostatnich dniach trafiła do polskiego szpitala z podobnymi objawami. Pod koniec ubiegłego tygodnia do Szpitala Zakaźnego w Gdańsku przewieziony został Nigeryjczyk z bólem brzucha i wysoką temperaturą. Po badaniach wykluczono, by mężczyzna był zarażony wirusem.
Sierra Leone walczy z epidemią
Władze Sierra Leone zdecydowały o wprowadzeniu 18 września czterodniowego powszechnego zakazu opuszczania miejsc zamieszkania, by ułatwić walkę z wirusem ebola. Jak podkreślały władze tego afrykańskiego kraju, "radykalne posunięcia są niezbędne, aby walczyć z ebolą".
Dotychczas władze Sierra Leone zarejestrowały niemal 500 przypadków zachorowań. W całej Afryce Zachodniej na wywoływaną przez wirusa gorączkę krwotoczną od marca zmarło ponad 2100 osób.
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock