Scenariusz ćwiczeń zakładał, że patrol zostanie zaatakowany. Jak wyglądała inscenizacja?
- Jechał drogą i został ostrzelany przez przeciwników. Wybuchły też ajdiki, czyli improwizowane ładunki wybuchowe. Żołnierze odpowiedzieli ogniem, zajęli się rannymi, a w tym czasie telegrafista wezwał na pomoc rosomaka - relacjonuje mjr Piotr Szczepański z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu.
Człowiek jest najważniejszy
Gdy pojawiło się wsparcie, odegrano ewakuację rannych. Rosomak z żołnierzami odjechał, a ostrzelany wcześniej pojazd został na miejscu.
- Zawsze jest tak, że przede wszystkim liczy się ludzkie życie, a dopiero później sprzęt - wyjaśnia Szczepański.
Nie był to jedyny pokaz przeprowadzony przez podchorążych z wrocławskiej szkoły. Zaprezentowali też drugi - ewakuacji rannych. Zamiast rosomaka na pomoc wezwano jednak śmigłowiec. Zanim wylądował, na miejsce naprowadzał go jeden z żołnierzy, rzucając świecą.
Chcą wprowadzić nowe technologie
Pokazy były częścią konferencji Combat Life Saving, poświęconej ratownictwu medycznego na polu walki. Oprócz ćwiczeń żołnierze dzielili się doświadczeniami z misji wojskowych i rozmawiali o kierunkach rozwoju ratownictwa.
- To praca w ekstremalnych warunkach, a każda misja niesie ze sobą jakieś wnioski. Jednak zawsze pierwsi na miejscu, by udzielać pomocy rannym żołnierzom, są ich koledzy - tłumaczy major i dodaje: - Chodzi o wypracowanie odpowiednich procedur, ich ciągłą poprawę i wykorzystywanie nowych technologii. Być może niedługo do ewakuacji rannych wykorzystywane będą już drony, czyli samoloty bezzałogowe.
Autor: ansa/mz / Źródło: TVN24 Wrocław