Kobieta, której spalone ciało znaleziono w jednym z domów w Grodziszczu (woj. dolnośląskie) nie zginęła w płomieniach, ale od kilku ciosów zadanych ostrym narzędziem. - Mamy do czynienia ze zbrodnią, ale nie wiemy kto jest za nią odpowiedzialny - informuje prokuratura, która bada sprawę śmierci 66-latki i wypadku z udziałem jej wnuka. Mężczyzna zginął w zderzeniu dwóch samochodów.
Ciało kobiety w domu w Grodziszczu znaleleźli policjanci, którzy przyjechali powiadomić o śmierci 23-letniego mężczyzny. Na trasie Świdnica - Dzierżoniów swoim bmw zderzył się czołowo z oplem. W jego miejscu zamieszkania mundurowi zastali pożar i częściowo spalone ciało starszej kobiety. Okazało się, że była babcią 23-latka. Czytaj więcej na ten temat
"Mamy do czynienia ze zbrodnią"
Śledczy zdecydowali się na połączenie dwóch spraw w jedno postępowanie. Wszystko dlatego, że nie wykluczają że łączy je osoba mężczyzny, który prowadził samochód i zginął w wypadku. Jak informowała prokuratura rozpatrywane są różne hipotezy. W rozwiązaniu sprawy miały pomóc sekcje zwłok. Na razie znane są ich wstępne wyniki. Wiadomo, że przyczyną śmierci mężczyzny było zatrzymanie krążenia. Jednak w jego przypadku prokuratorzy wciąż czekają na wyniki badań krwi i histopatologicznych.
- Kobieta zginęła na skutek zadanych jej ran kłutych w okolice szyi i tułowia. Ciosy zadano ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Spalenie zwłok było wtórne i zmierzało do zatarcia śladów - informuje Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. I podkreśla, że śledczy mają do czynienia ze zbrodnią. - Jednak na razie nie wiemy kto jest za nią odpowiedzialny. Nie wykluczamy, że była to osoba trzecia - mówi Rusin. Pod uwagę brane jest także tzw. samobójstwo rozszerzone.
Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Świdnicy:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | Telewizja Sudecka