Mają wszystkie niezbędne zgody i opracowany plan działania - eksploratorzy wracają do szukania "złotego pociągu". Wciąż wierzą, że owiany legendą skład jest ukryty na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych.
26 lub 27 czerwca odkrywcy mają wkroczyć na teren, który już raz przeszukiwali. Tym razem nie będą wyposażeni w łopaty i ciężki sprzęt, a "uzbrojeni" w naukę. Poszukiwacze chcą zastosować metodą krzyżową i wykorzystać do tego trzy sposoby: badania mikrograwimetryczne, metodę gradientu pionowego i elektrooporową tomografię gruntu. Jeśli co najmniej dwie metody potwierdzą istnienie anomalii będzie to oznaczało, że pod ziemią znajduje się to czego od niemal dwóch lat szukają.
Eksploratorzy pewni swego
Piotr Koper, jeden z eksploratorów, pytany o to, na co liczy oburza się: jak to na co? - Na potwierdzenie naszego zgłoszenia - mówi wprost.
Poszukiwacze mają wszystkie niezbędne zgody. Pozwolenie konserwatorskie obowiązuje do końca czerwca. - Złożyliśmy już wniosek o jego przedłużenie. Na razie nie wiemy, jak długo potrwają badania, ale na pewno tyle czasu ile będzie potrzeba - stwierdza Koper. Rezultaty prac nie będą znane od razu. Jak przyznaje Koper na ich opracowanie będzie potrzeba kilku tygodni.
Tym razem teren, na którym planowane są prace nie będzie, tak jak podczas ubiegłorocznych poszukiwań, ogrodzony.
Pociąg, którego wciąż nie ma
W sierpniu 2015 roku Piotr Koper i Andreas Richter zgłosili odnalezienie tak zwanego "złotego pociągu". Pancerny skład, który ma być ukryty pod ziemią na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych zawładnął wyobraźnią miłośników historii i tajemnic. Według niektórych skład, który mieli namierzyć eksploratorzy to legendarny pociąg ze złotem i kosztownościami wywieziony pod koniec II wojny światowej z Wrocławia.
Powagi zgłoszeniu dodał między innymi Piotr Żuchowski, były generalny konserwator zabytków i wiceminister kultury. Twierdził bowiem, że "złoty pociąg istnieje na ponad 99 procent".
Teren, na którym skład ma być ukryty został sprawdzony przez wojsko. Później wkroczyli na niego naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i firma XYZ należąca do Kopera i Richtera. W raporcie ekipy z AGH pokreślono, że na wskazanym terenie być może znajduje się zasypany tunel kolejowy, jednak pociągu tam nie ma. Z kolei firma XYZ w swoim raporcie wskazała, że w przebadanym gruncie występują anomalie, mogące świadczyć o tym, że pod ziemią jest skład kolejowy z czasów II wojny światowej. Co więcej, eksploratorzy stwierdzili istnienie "drugiego składu kolejowego stojącego obok pierwszego o długości z nim porównywalnej". I rozpoczęli działania zmierzające do sprawdzenia terenu metodami inwazyjnymi.
Prace rozpoczęli w sierpniu 2016 roku. I niczego nie znaleźli. - Ten tunel tutaj jest, ale trzeba go odnaleźć. Może szukaliśmy nie w tym miejscu, co trzeba - przyznawał wówczas Andrzej Gaik, rzecznik prasowy poszukiwaczy.
"Złoty pociąg" ma być ukryty na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24, Google Maps