Uwięzili dwoje nastolatków, chłopcu grozili śmiercią i pobili go, później pobili jego ojczyma, a na końcu grozili policjantom. Dwóch mieszkańców Mieroszowa (woj. dolnośląskie) usłyszało zarzuty i trafiło do aresztu.
Śledczy wciąż ustalają dlaczego 37-latek i jego 30-letni kolega zaatakowali dwoje nastolatków. Na razie policja informuje, że zrobili to "bez przyczyny". Wiadomo, że 16-letniego chłopca i 14-letnią dziewczynkę mogli znać z widzenia. Wiadomo też, że do mieszkania przy ul. Mickiewicza wciągnęli ich prosto z ulicy.
- Żeby to zrobić, mieszkańcy Mieroszowa użyli siły. Następnie pobili 16-latka, przykładali mu nóż do szyi i grozili śmiercią - informuje sierż. sztab. Marcin Świeży z wałbrzyskiej policji. I dodaje: krzyki chłopca usłyszał przechodzący obok kolega nastolatka.
Chciał pomóc, został pobity
Chłopiec o tym, że dzieje się coś niepokojącego poinformował ojczyma 16-latka. Mężczyzna próbował ratować dzieci. Bezskutecznie. Został pobity. O wszystkim powiadomiono mundurowych. W tym czasie napastnicy uciekli z mieszkania.
- Zostali zatrzymani chwilę po zdarzeniu. Starszy z nich groził funkcjonariuszom - przekazuje Świeży. Okazało się, że 37- i 30-latek byli wcześniej karani za podobne przestępstwa. Dlatego, za działanie w warunkach recydywy, starszemu z mężczyzn grozi do 15 lat pozbawienia wolności, a młodszemu do 12 lat więzienia. Sąd zastosował wobec podejrzanych środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu.
Dzieci uwięziono w jednym z mieszkań na terenie Mieroszowa:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: policja Wałbrzych