Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uznał seryjnego gwałciciela Andrzeja Ś. "za osobę stwarzającą zagrożenie" - przekazała rzeczniczka. Zdecydowano o umieszczeniu Ś. w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym. Decyzja jest nieprawomocna.
W 2010 roku Andrzej Ś. został skazany na 15 lat więzienia za dokonanie około 20 gwałtów. Z dziennika mężczyzny wynika, że w latach 1995-2010 dokonał około 96 napaści. Sąd udowodnił mu około 20 z nich. We wrześniu Andrzej Ś. kończy odbywanie kary. Sąd zdecydował właśnie o jego dalszym losie.
- W dniu dzisiejszym Sąd Okręgowy I Wydział Cywilny w sprawie I Ns 607/24 wydał postanowienie, w którym uznał uczestnika za osobę stwarzającą zagrożenie w rozumieniu ustawy z 22 listopada 2013 roku o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób i orzekł umieszczenie uczestnika w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym - przekazała we wtorek tvn24.pl sędzia Karolina Halagiera, rzecznik prasowy do spraw cywilnych Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Postanowienie o umieszczeniu Ś. w ośrodku w Gostyninie jest nieprawomocne.
Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie powstał na mocy ustawy z 2013 r. jako jedyna tego typu placówka lecznicza w kraju. Przebywają w nim osoby z zaburzeniami psychicznymi stwarzające zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Jednym z najbardziej znanych pacjentów ośrodka był zmarły w styczniu Mariusz Trynkiewicz, który trafił do tego ośrodka wkrótce po jego utworzeniu, gdy odbył karę 25 lat więzienia za zabójstwo czterech chłopców.
Z czasem okazało się, że ośrodek przeznaczony na 60 pacjentów, ma blisko 100 pensjonariuszy; w 2022 r. w Czersku na Pomorzu powstała jego filia. Część przebywających w KOZZD w ostatnich kilku latach organizowała trzy protesty głodowe - chodziło o poprawę warunków oraz zmiany legislacyjne.
Ustawa dotycząca osób z zaburzeniami psychicznymi i działalność ośrodka w Gostyninie była wielokrotnie krytykowana przez organizacje zrzeszające lekarzy, prawników i obrońców praw człowieka. Obecnie w Ministerstwie Sprawiedliwości toczą się prace nad zmianą ustawy.
Zostanie pobrane DNA
- Sąd również zarządził pobranie od uczestnika wymazu ze śluzówki policzków w celu przeprowadzenia analizy kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA), odcisków linii papilarnych, wykonanie zdjęć, szkiców i opisów wizerunku uczestnika oraz umieszczenie wyników analizy DNA, odcisków linii papilarnych, zdjęć, szkiców i opisów wizerunku uczestnika w bazach i zbiorach danych, o których mowa w ustawie z 6 kwietnia 1990 roku o policji - dodała Halagiera.
Planował gwałty, prowadził notatki
Jak opisywał sprawę Onet, do dwóch gwałtów i usiłowania kolejnego doszło w czerwcu 2010 r. we Wrocławiu. Kiedy pokrzywdzone zgłosiły się na policję, śledczy zobaczyli podobieństwo tych spraw. Żeby dopaść Andrzeja. Ś. powstała specjalna grupa śledczych. Jak ustalili śledczy, mężczyzna dokładnie planował każdy gwałt - robił to nad ranem na obrzeżach miasta. Za swój cel wybierał samotnie spacerujące lub biegające kobiety, które później zaciągał w wybrane miejsce. Ś. krępował ofiarom ręce i gwałcił. Po wszystkim spisywał dane kobiet z dowodu, niszczył telefon. Odchodząc przebierał się w odzież, którą miał w plecaku, a wcześniejsze ubrania palił.
Jak podaje Onet, w jego mieszkaniu policjanci znaleźli zeszyt, w którym Ś. pisał: "Bóg zwalnia mnie z grzechu gwałtu na kobiecie", "Gwałcę kobiety od 12 do 50 roku życia". Wśród jego rzeczy policjanci znaleźli też tabelkę, w której skrupulatnie notował wszystkie swoje zbrodnie - z datami, miejscami napaści i opisem kobiet.
We wrześniu 2010 roku 35-letniego Andrzeja Ś. zatrzymała policja. Sąd udowodnił mu prawie 20 gwałtów i prób gwałtów, ponieważ nie do wszystkich pokrzywdzonych udało się dotrzeć. Mężczyzna został skazany na 15 lat więzienia.
Autorka/Autor: SK/tok
Źródło: tvn24.pl/ Onet/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock