"Dwa duże psy biegają bez smyczy, a my boimy się wyjść z domu" - taką informację otrzymali policjanci od mieszkańców Niwnic (woj. dolnośląskie). W ramach posiłków na miejsce wezwali też pracownicę schroniska. Okazało się, że psy zdążyły już pogryźć kilka osób.
- Dyżurny policji w Lwówku Śląskim otrzymał zgłoszenie o tym, że w miejscowości Niwnice luzem biegają dwa groźne psy rasy amstaff, a mieszkańcy boją się wyjść z domu. Na miejsce pilnie pojechali dzielnicowi - relacjonuje asp. sztab. Mateusz Królak, rzecznik lwóweckiej policji. I dodaje, że o groźnej sytuacji i wałęsających się psach poinformowano również pracownicę pobliskiego schroniska i komendanta straży miejskiej.
Psy miały uciec kilka dni wcześniej, bo "właścicielka ich nie dopilnowała"
Złapanie zwierząt nie było proste. Były agresywne. Gdy próbowali złapać jednego psa do akcji wkraczał drugi, który bronił swojego towarzysza. W końcu, dzięki specjalnemu urządzeniu dostarczonemu ze schroniska, oba zostały schwytane. Do mundurowych zgłosiły się do osoby, które zostały wcześniej ugryzione przez wałęsające się czworonogi. Jak mówią policjanci nie były to drastyczne pogryzienia, ale poszkodowane osoby wymagały pomocy medycznej.
Wiadomo już do kogo czworonogi należą. - Udało nam się ustalić właścicielkę zwierząt. Kobieta mieszka we wsi oddalonej niemal o 10 kilometrów od Niwnic. Stwierdziła, że ich nie dopilnowała, a psy uciekły jej kilka dni wcześniej. Tego faktu nigdzie nie zgłosiła - informuje Królak.
Policjanci skierują do sądu wniosek o ukaranie kobiety.
Psy błąkały się po miejscowości Niwnice:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: KPP Lwówek Śląski