Noworodek spalony w piecu, dowodem m.in. popioły. Rodzice oskarżeni

Dziecko po porodzie miało trafić do kotłowni. Później miał je spalić ojciec
Dziecko po porodzie miało trafić do kotłowni. Później miał je spalić ojciec
Źródło: piabay / fritzbraus
Kobieta miała rodzić tak, że dziecko wypadło na podłogę. Później noworodka miała ukryć w kotłowni. Ojciec, po kilku dniach miał dziecko spalić w piecu. Dowodem w sprawie są między innymi ludzkie szczątki odnalezione w popiele. Małżeństwo z Radwanic (woj. dolnośląskie) stanie wkrótce przed sądem.

- Katarzyna B. została oskarżona o to, że naraziła swoje nowonarodzone dziecko na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jej mąż, Krystian B., został oskarżony o to, że podjął działania zmierzające do udzielenia pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej i znieważył zwłoki ludzkie - poinformowała Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Zamiast wezwać pomoc, urodziła sama

Z ustaleń śledczych z Głogowa wynika, że w nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2016 roku, gdy B. zaczęła rodzić nie wezwała pomocy medycznej. Zamiast tego miała "przyjąć pozycję stojącą", co spowodowało upadek dziecka na podłogę.

- Nie podjęła czynności ratunkowych, które mogły ocalić życie noworodka - relacjonuje prokurator. Po wszystkim kobieta zaniosła swojego potomka do kotłowni.

Mąż miał pomóc, ale się wypiera

Z kolei Krystian B. początkowo o porodzie miał nie wiedzieć. Później, gdy o wszystkim opowiedziała mu żona miał, według oskarżycieli, pójść do kotłowni, rozpalić w piecu i wrzucić do niego zwłoki swojego dziecka. Jednak 38-latek do tego się nie przyznaje. - Mężczyzna wyjaśniał, że w piecu nie rozpalał. Jego żona do zarzucanych jej czynów przyznała się i przytoczyła stan faktyczny zgodny z innymi ustaleniami dowodowymi - mówi Tkaczyszyn.

"Była w ciąży, ale nikt nie widział dziecka"

Sprawa wyszła na jaw, gdy anonimowe informacje o mieszkance Radwanic dotarły do tamtejszego Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wynikało z nich, że 35-letnia kobieta podejrzanie długo nie wychodzi z domu. W miejscowości zaczęto mówić o tym, że "była w ciąży, ale nikt nie widział dziecka".

Pracownicy GOPS, w asyście policji, pojawili się w mieszkaniu B. Początkowo podejrzewano, że rodzice sprzedali dziecko na terenie Niemiec. Czytaj więcej na ten temat

Dowodem popiół

Małżeństwo zostało zbadane przez psychiatrów. Biegli rozpoznali u pary uzależnienie od alkoholu i inne zaburzenia, które jednak nie przeszkodzą w tym, by stanęli przed sądem. Biegli z zakładu medycyny sądowej przebadali znaleziony w piecu popiół. - Wydali opinię z zakresu antropologii z której wynika, że w tym materiale ujawniono kości mogą odpowiadać kościom noworodka - informuje prokurator.

Wiadomo, że państwo B. mają troje niepełnoletnich dzieci. Te znajdują się w rodzinie zastępczej, którą prowadzi ich babcia. Para nie była wcześniej karana.

Zarówno Katarzynie B., jak i mężowi grozi do 5 pozbawienia wolności.

Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Głogowie.

Dziecko zginęło na terenie Radwanic:

Dziecko zmarło, ojciec spali zwoki? Areszt dla rodziców

Dziecko zmarło, ojciec spali zwoki? Areszt dla rodziców

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: