Na 10 miesięcy prac społecznych został skazany proboszcz z sanktuarium "Marii Śnieżnej", który potraktował turystę paralizatorem. Duchownemu nie spodobało się, że mężczyzna wszedł z psem na teren parafii. - Takie mamy sądy i takie wyroki - skomentował ksiądz po rozprawie.
Grupa turystów, a wśród nich mężczyzna z yorkiem na smyczy, w czerwcu 2016 roku weszła na ogrodzony płotem teren sanktuarium "Marii Śnieżnej" na Górze Iglicznej. Zostali upomnieni, że na obszarze tym obowiązuje zakaz wprowadzania psów. Lecz zamiast opuścić teren, właściciel psa wziął go na ręce. To nie spodobało się miejscowemu proboszczowi.
Jak ustalili w toku śledztwa prokuratorzy, duchowny bez żadnej rozmowy i ostrzeżenia raził turystę paralizatorem w brzuch. W trakcie przesłuchania ksiądz nie przyznał się do winy i twierdził, że paralizatora użył w obronie własnej. - Jednak zeznania świadków i zabezpieczone nagranie z kamer monitoringu wskazują, kto był stroną atakującą - przyznaje prokurator.
Ksiądz został oskarżony o "zmuszenie przemocą do określonego zachowania i spowodowania obrażeń ciała poniżej dni siedmiu". Stanął przed sądem. Za ten zarzut groziło mu do 3 lat więzienia.
Ksiądz skazany
We wtorek nastąpił finał jego procesu. Sąd Rejonowy w Kłodzku skazał duchownego na 10 miesięcy ograniczenia wolności. Każdego miesiąca ma wykonywać 30 godzin prac społecznych. Oprócz tego ma zapłacić nawiązkę pokrzywdzonemu w wysokości 10 tys. złotych, a także pokryć koszty sądowe w wysokości 3 tys. złotych.
W uzasadnieniu sędzia wskazała, że z relacji świadków, a także z zapisu monitoringu, który został pokazany na rozprawie, jasno wynika, że Andrzej A. dopuścił się zarzucanych mu czynów. Sąd przyznał, że pokrzywdzony zachował się niewłaściwie, wprowadzając psa mimo zakazu, ale zachowanie księdza było nieadekwatne do czynu turysty, a z racji wykonywanej przez niego funkcji, jest tym bardziej godne potępienia.
- Oskarżony jest osobą duchowną, która ma głosić zasady wiary chrześcijańskiej, ale absolutnie w taki sposób oskarżony się nie zachował. W sposób nadmierny, agresywny zastosował przemoc wobec pokrzywdzonego, a co należy podkreślić zrobił to na oczach jego dzieci - mówiła sędzia.
"Takie mamy sądy"
Z racji tego, że ksiądz nie był nigdy wcześniej karany, a także biorąc pod uwagę fakt, że samo postępowanie sądowe jest dla niego piętnujące, zasądzona kara jest w ocenie sądu sprawiedliwa.
Po usłyszeniu wyroku, ks. Andrzej A. szybko się ubrał i wyszedł z sali sądowej. Nie chciał komentować decyzji sądu. Na odchodne rzucił tylko do naszego mikrofonu: "Takie mamy sądy i takie wyroki".
Wyrok jest nieprawomocny.
Do zdarzenia doszło w okolicach Międzygórza:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Materiał dowodowy ze śledztwa