Troje dzieci zginęło w nocy, w pożarze mieszkania przy ul. Przemysłowej w Piechowicach na Dolnym Śląsku. 14 osób zostało ewakuowanych. Ze wstępnych ustaleń policji, przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia z pieca lub świeczki.
Informację o pożarze w trzykondygnacyjnym budynku wielorodzinnym w miejscowości leżącej niedaleko Jeleniej Góry, służby otrzymały około godziny 3. w nocy. Na miejscu pracowało pięć jednostek straży pożarnej. Zginęło troje dzieci w wieku czterech, siedmiu i ośmiu lat.
- W trakcie działań ewakuowaliśmy 14 osób. W ciągu prowadzonych czynności ustalono, że w pożarze zginęły trzy osoby nieletnie. Za wcześnie, żeby mówić też o przyczynie pożaru. Takie rzeczy będzie badała policja, ewentualnie biegły z zakresu pożarnictwa - powiedział Krzysztof Zakrzewski, rzecznik Straży Pożarnej w Jeleniej Górze w rozmowie z TVN24.
Przed godz. 8. w rozmowie z TVN24 brygadier Radosław Fijołek ze straży pożarnej w Jeleniej Górze potwierdził, że w pożarze zginęło troje dzieci. Dodał, że zgłoszenie o płomieniach przy ul. Przemysłowej w Piechowicach strażacy dostali o godz. 2.45 w nocy. W akcji poszkodowany został jeden ze strażaków. Ma lekkie poparzenia.
Wizja lokalna w mieszkaniu
Fijołek poinformował, że na miejscu pracuje prokurator. Powołany zostanie też biegły z zakresu pożarnictwa.
Jak powiedziała Edyta Bagrowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, w niedzielę około godziny 10 w mieszkaniu, które strawił pożar, z udziałem specjalistów rozpoczęła się wizja lokalna. - Ma ona wyjaśnić przyczyny tego pożaru - mówiła Bagrowska.
Po południu wizja się zakończyła, ale jak stwierdziła Bagrowska, "biegły nie wydał jednoznacznej opinii". Aby ostatecznie ustalić przyczyny, potrzebne będą kolejne ekspertyzy.
Rzeczniczka wskazała, jednak wstępne ustalenia policji. Przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia z pieca lub świeczki. - To, jak podkreślam, wstępne ustalenia - zaznaczyła.
W mieszkaniu w trakcie pożaru był 62-letni dziadek dzieci, którzy sam opuścił lokal. - Matka dzieci wróciła do domu w momencie, kiedy trwała akcja gaśnicza - dodała Bagrowska. Kobieta jest teraz pod opieką służb medycznych i psychologa.
Inni lokatorzy i ich mieszkania nie ucierpiały. Są zdatne do użytku, a konstrukcja budynku nie uległa zniszczeniu. Wszyscy ewakuowani wrócili już do swoich mieszkań.
Autor: mnd/adso / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24