Kierowca Jarosława Gowina ma 28 lat, około 3 lata służby w BOR i SOP i nikłe doświadczenie jako kierowca VIP-ów; wcześniej przez kilka miesięcy jeździł z Markiem Kuchcińskim - ustalił portal tvn24.pl. - Wjechał w tira drzwiami, przy których siedział Gowin. Gdyby nie pasy, mogłoby być z nim źle, bo uderzenie było mocne - przyznaje nasz informator.
Polityk był w drodze do Gdańska. Miał wziąć udział w uroczystym posiedzeniu Senatu Politechniki Gdańskiej.
Przyszedł "znikąd" i zaczął jeździć "z łapanki"
Według naszych źródeł zbliżonych do SOP za kierownicą siedział 28-letni Karol S., który jest funkcjonariuszem Służby Ochrony Państwa, a wcześniej Biura Ochrony Rządu, łącznie od około trzech lat.
Zanim Karol S. zaczął jeździć jako kierowca Jarosława Gowina, trafił do grupy Marka Kuchcińskiego kilka miesięcy przed tym, jak przestał on pełnić funkcję marszałka Sejmu. Po utracie tej funkcji w sierpniu tego roku Kuchciński korzystał jeszcze z ochrony SOP.
- Przyszedł znikąd, nie wykonywał żadnych odpowiedzialnych zadań. A potem "z łapanki" go wzięli do Kuchcińskiego, z którym jeździł tylko kilka miesięcy - mówi nasz informator.
Według naszych rozmówców kolizja z udziałem limuzyny wiozącej wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego wynika z braku doświadczenia jego ochrony.
"Gdyby nie pasy, mogłoby być z nim źle"
- Młody niepotrzebnie ryzykował i naraził VIP-a na niebezpieczeństwo. Zaczął wyprzedzać w takim miejscu, że pozostał mu wybór: jechać na zderzenie czołowe albo walnąć w ciężarówkę. Wjechał w tira drzwiami, przy których siedział Gowin. Gdyby nie pasy, mogłoby być z nim źle, bo uderzenie było mocne. Z drugiej strony siedziała jego rzeczniczka - relacjonuje nasz rozmówca zbliżony do SOP.
Potwierdza nam to rzeczniczka ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego Katarzyna Zawada, która podkreśla, że zarówno ona, jak i wicepremier mieli zapięte pasy.
- Jest zasada, że jadąc na sygnałach nie powinno się jechać pod prąd, a tym bardziej wyprzedzać na wysepce - wyjaśnia były oficer Służby Ochrony Państwa.
- Oficer ochrony powinien zwrócić uwagę kierowcy, że przegina. Gdyby tam siedział stary wyjadacz, to do tego wypadku by nie doszło - dodaje drugi rozmówca tvn24.pl.
Nasz kolejny rozmówca precyzuje: - Z wicepremierem jechał nie tylko młody kierowca, ale też młody oficer ochrony. Z ochroną Gowina jest problem, bo jej skład się wyjątkowo często wymienia. Trafiają przez to do niego słabi funkcjonariusze - zaznacza.
SOP zasłania się tajemnicą
Rzecznika służby, podpułkownika SOP Bogusława Piórkowskiego, poprosiliśmy o odniesienie się do informacji na temat niewielkiego doświadczenia kierowcy wicepremiera.
W odpowiedzi rzecznik napisał, że "sposoby metody i formy podejmowanych czynności i działań przez SOP stanowią informacje niejawne". Dodał, że "struktura organizacyjna SOP jest objęta klauzula niejawności, w związku z tym nie jest możliwe odnoszenie się do przebiegu służby funkcjonariuszy".
Do kolizji samochodu wicepremiera doszło w środę po godzinie 8 na trasie S7 w Kuklinie (woj. mazowieckie). TVN24 dotarła do nagrania, które ma pokazywać chwile przed tą kolizją i tuż po niej.
Widać na nim, jak auto Służby Ochrony Państwa porusza się ze znaczną prędkością, wykonuje manewr wyprzedzania na "wysepce", a następnie znika w oddali. W dalszej części filmu widać, jak z prawej strony na poboczu stoi ciężarówka, a kilkadziesiąt metrów dalej samochód SOP.
"Nie zachowywał żadnej ostrożności"
Świadek wypadku w rozmowie z TVN24 ocenił, że kierowca rządowego auta "nie zachowywał żadnej ostrożności". Rzecznik Służby Ochrony Państwa przyznał w rozmowie z TVN24, że kierowca tej służby został ukarany mandatem w wysokości 250 złotych, który przyjął. Podpułkownik SOP Bogusław Piórkowski poinformował, że wszczęta zostanie wewnętrzna procedura wyjaśniająca, a kierowca zostanie przeniesiony do innego działu. Nie podał, jakie miał doświadczenie.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl