Kpt. Piotr Durbajło, wiceszef departamentu bezpieczeństwa teleinformatycznego i doradca szefa ABW, został odwołany ze stanowiska. Czy ma to związek z korupcją przy przetargach informatycznych w MSWiA? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza". Agencja nie komentuje sprawy. - ABW nie odnosi się do spraw kadrowych - odpowiedziała rzeczniczka ABW ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.
Kpt. Durbajło do niedawna był jedną z twarzy ABW. Należał do nielicznej grupy funkcjonariuszy Agencji występujących publicznie. Jako wiceszef DPTI pokazywał się w mediach i na konferencjach naukowych. Był też doradcą ds. teleinformatycznych szefa ABW gen. Krzysztofa Bondaryka.
DBTI to jedna z najważniejszych części ABW. Zajmuje się bezpieczeństwem teleinformatycznym Polski, a w szczególności administracji rządowej. Departament bada i wydaje certyfikaty urządzeń służących do przetwarzania wszelkiego rodzaju informacji niejawnych, głównie w organach administracji rządowej. Komputer czy drukarka nieposiadająca certyfikatu DBTI nie może zostać użyta do tworzenia dokumentów tajnych.
Pracownicy departamentu tworzą również algorytmy kryptograficzne (szyfry) wykorzystywane do przetwarzania najbardziej poufnych informacji.
Pozostaje do dyspozycji
Według źródeł "GW" w CBA i prokuraturze generalnej, kapitan został odwołany po zatrzymaniu w październiku Andrzeja M., do 2010 r. dyrektora Centrum Projektów Teleinformatycznych MSWiA - prokuratura zarzuca mu korupcję przy przetargach na sprzęt i oprogramowanie instytucji podlegających resortowi.
Teraz Durbajło pozostaje w dyspozycji szefa ABW. To znaczy, że nie pracuje, oczekuje na przydział nowego stanowiska lub rozwianie wątpliwości, które sprawiły, że musiał odejść. Może to trwać do roku.
- Przeniesienie do dyspozycji to często ruch wyprzedzający wobec funkcjonariusza. Zawsze można wtedy powiedzieć, że były wobec niego wątpliwości - tłumaczy były funkcjonariusz ABW.
Apel CBA
"GW" pisze, że kpt. Durbajło przed przyjściem do ABW był zatrudniony w MSWiA jako dyrektor departamentu infrastruktury teleinformatycznej. Blisko współpracował tam z Andrzejem M. Wątpliwości wobec oficera mogą zatem dotyczyć właśnie tego okresu.
Oficjalnie warszawska prokuratura apelacyjna twierdzi, że w związku ze śledztwem w sprawie korupcji przy przetargach w MSWiA nie prowadzi żadnych czynności w ABW.
Niedawno CBA wystosowało apel, by na specjalną infolinię zgłaszały się osoby mające wiedzę o korupcji przy przetargach teleinformatycznych. Według naszych informacji z kręgów zbliżonych do śledztwa Andrzej M. - główny podejrzany w tej sprawie - zdecydował się współpracować z prokuraturą, która rozważa, czy nie uczynić go świadkiem koronnym.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24