Chętnie podjąłbym się roli mediatora i wyrażam pełną gotowość wystąpienia w takiej roli - stwierdził w "Faktach po Faktach" TVN24 dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Dodał jednak, że "to nie może być tak, że inicjatywa wypływa ze strony związkowej, a rząd w tym temacie milczy".
Od poniedziałku trwa zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych strajk nauczycieli. W tym czasie odbywały się egzaminy gimnazjalne.
Drugiego dnia strajku, we wtorek, przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz zaapelował o ustanowienie negocjatora między stroną rządową i związkowcami. Dodał, że "pojawiły się propozycje, aby to mógł być na przykład Adam Bodnar".
Bodnar: mediator to jest osoba, która musi być akceptowana przez obie strony konfliktu
Do propozycji tej odniósł się w piątek w "Faktach po Faktach" sam rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
- To jest sytuacja, kiedy do tanga trzeba dwojga. Mediator to jest osoba, która musi być akceptowana przez obie strony konfliktu, do której obie strony muszą mieć zaufanie, żeby z tą osobą rozmawiać i zaangażować ją w cały proces. Powstaje pytanie czy, po pierwsze, rząd chce jakichkolwiek mediacji. Po drugie, czy akurat nadawałbym się do tego, biorąc pod uwagę różnego rodzaju zdarzenia z całej mojej kadencji - ocenił.
Wyjaśnił, że skoro przedstawiciele partii rządzącej mówią, że gdyby mogli, to odwołaliby go z funkcji RPO, to "nie jest to jakaś najlepsza rekomendacja".
- Chętnie podjąłbym się takiej roli i wyrażam pełną gotowość wystąpienia w takiej roli. Może należałoby stworzyć jakąś wspólną inicjatywę razem z rzecznikiem praw dziecka - zasugerował.
Dodał, że "to nie może być tak, że inicjatywa wypływa ze strony związkowej, a rząd w tym temacie milczy". - Gdyby rząd w tej sprawie się odezwał i powiedział: tak, usiądźmy do stołu, porozmawiajmy razem, niech rzecznik czy rzecznicy nas pojednają, to nie wykluczam występowania w takiej roli. Tylko, że tego typu słowa ze strony przedstawicieli rządu w ogóle nie padły - zauważył Bodnar.
Rzecznik praw obywatelskich podkreślił, że stara się współpracować z rzecznikiem praw dziecka. - Zakładam, że każda osoba, która powoływana jest na różne kadencje (…), powinna wykazywać dobrą wolę i ze sobą współpracować - powiedział.
Bodnar: może zdarzyć się tak, że ktoś będzie chciał podważyć wyniki egzaminów
Minister edukacji Anna Zalewska wydała 2 kwietnia rozporządzenie regulujące możliwość udziału - obok nauczycieli - innych osób z uprawnieniami pedagogicznymi w zespołach nadzorujących egzaminy. Dwa dni później Bodnar wyraził opinię, że "przygotowane pośpiesznie zmiany rozporządzeń, w reakcji na zapowiedziany strajk nauczycieli i innych pracowników oświaty, mogą naruszać prawa obywatelskie".
W piątek w TVN24 rzecznik praw obywatelskich tłumaczył, że w swojej opinii wskazał "na różnego rodzaju możliwości formalno-prawne, związane z treścią tego rozporządzenia i składem tych komisji i osób, które mogą być powoływane".
- To, co jest najważniejsze to to, że do tej pory w skład komisji powoływane były osoby, nad którymi istnieje bezpośredni nadzór służbowy. To rozporządzenie pozwala, żeby powołać osoby wprawdzie z przygotowaniem pedagogicznym, ale pozostające poza sferą zależności służbowej ze strony szkoły czy kierownika placówki edukacyjnej. Co więcej, jest tak, że pewne warunki dotyczące organizowania egzaminów należy ogłosić na początku roku szkolnego, a tu nagle w trakcie się to zmienia - wyjaśnił.
Dodał, że "możliwe jest, że ktoś, kto uzna, że skład komisji egzaminacyjnej był nie taki jak trzeba, może próbować podważyć wyniki przed Okręgową Komisją Egzaminacyjną czy Centralną Komisją Egzaminacyjną, łącznie nawet z pójściem do sądów administracyjnych".
Bodnar: strajk siłą rzeczy powoduje ograniczenie praw innych osób
Bodnar wyraził nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której zagrożone będzie przeprowadzenie egzaminów maturalnych. Zauważył, że z wypowiedzi strajkujących nauczycieli wynika, że "zdają sobie sprawę jak wielka odpowiedzialność jest na ich barkach". - Ale wydaje mi się, że tak jak postrzegam te wypowiedzi, żeby tego sporu nie rozgrywać w ten sposób, że przeciwstawia się interes nauczycieli interesom uczniów - powiedział.
- Prawo do strajku ma to do siebie, że jeżeli strajk jest organizowany legalnie - a w tym przypadku jest organizowany legalnie, bo były te wszystkie wcześniejsze etapy negocjacji, referendum organizowane w poszczególnych szkołach - siłą rzeczy powoduje ograniczenie praw innych osób. Ono powoduje chociażby to, że teraz dzieci nie chodzą do szkoły, co powoduje, że rodzice ponoszą różnego rodzaju konsekwencje. To powoduje pewien stres. Tak samo, gdy strajkują piloci linii lotniczych, to to oznacza ograniczenie praw pasażerów linii lotniczych, którzy nie mogą się przemieszczać tam, gdzie by chcieli - ocenił rzecznik.
Rzecznik praw obywatelskich oświadczył, że obserwuje różne sytuacje i zdarzenia, które dzieją się przy okazji strajku, ale w związku z tym, że jest to "sytuacja, której towarzyszy tak wiele emocji a jednocześnie jest tak wiele hejtu w internecie w kontekście strajku", to stara się zachować pewien dystans.
- Staram się nie wychodzić ze swoimi opiniami naprędce, ponieważ nie chciałbym się przyczyniać do podgrzewania informacji, które mogą być niewystarczająco sprawdzone. Wydaje mi się, że ważna jest taka postawa - powiedział.
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24