We wtorek w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy znoszącego limit 30-krotności składek na ZUS. Temat podzielił obóz Zjednoczonej Prawicy. Posłowie Porozumienia Jarosława Gowina zadeklarowali wprost, że zagłosują przeciw tej ustawie. - Jeżeli oni się odwracają od nas w takiej sprawie, to my możemy się odwrócić od nich w innych sprawach - stwierdził wiceszef PiS Adam Lipiński. Szef KPRM Michał Dworczyk zwrócił uwagę na nieobecność Gowina podczas posiedzenia Rady Ministrów, na której o tym projekcie decydowano. Sprawę komentował także rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk podkreślając, że 30-krotność to "bat na wszystkich".
W środę posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy likwidujący od 2020 roku górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe - tak zwaną 30-krotność ZUS. Według autorów projektu ma to przynieść dodatkowy wzrost wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oszacowany na 7,1 miliarda złotych.
Pomysłowi sprzeciwia się między innymi koalicjant PiS-u - Porozumienie Jarosława Gowina.
"Jeżeli ktoś rezygnuje z udziału w Radzie Ministrów, to jest jego wybór"
Michał Dworczyk zapytany w "Rozmowie Piaseckiego" o brak poparcia dla projektu przez swoich koalicjantów z Porozumienia powiedział, że "demokracja i pluralizm ma to do siebie, że można się różnić w ocenach poszczególnych ustaw".
- Nie chcę zdradzać kulis rozmów, które toczą się w klubie parlamentarnym, bo na tym poziomie odbywa się dyskusja, natomiast wierzę, że budżet, nad którym wspólnie pracowaliśmy i głosowaliśmy, i który też zależy od tej ustawy, będzie argumentem powodującym, że koleżanki i koledzy z Porozumienia zagłosują w dzisiejszym głosowaniu za projektem - powiedział.
Prowadzący program Konrad Piasecki przypomniał, że politycy Porozumienia zwrócili uwagę, że Gowin nie uczestniczył w posiedzeniu rządu, na którym przyjmowano projekt zniesienia 30-krotności. W imieniu Porozumienia odrębne zdanie złożyła minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
- Być może pani minister Emilewicz złożyła odrębne zdanie, ja tego nie pamiętam, ale jeśli tak mówi, to na pewno tak było - skomentował Dworczyk. - Natomiast jeżeli ktoś rezygnuje z udziału w Radzie Ministrów, gdzie jest istotny z punktu widzenia formacji politycznej, którą reprezentuje projekt, to jest jego wybór. Mówię o panu premierze Gowinie - dodał.
W programie zauważono, że Jarosław Gowin mógł nie pojawić się na Radzie Ministrów ze względów osobistych.
"Możemy się odwrócić od nich w innych sprawach"
W Porannej rozmowie w RMF FM wiceszef PiS Adam Lipiński stwierdził we wtorek, że koalicja aktualnego rządu Zjednoczonej Prawicy jest "o wiele łatwiejsza" niż "kilka lat temu". - Ale też są różnego typu kłopoty. Koalicjanci żądają, czy oczekują różnych profitów, żeby wzmocnić swoja pozycję. To jest naturalne - podkreślił.
Dopytywany o to, czy Jarosław Gowin oczekuje stanowisk w zamian za poparcie ustawy w sprawie zniesienia 30-krotności ZUS, zaprzeczył. - Czegoś takiego nie ma - zaznaczył.
- Formacja Jarosława Gowina wygrała z nami wybory tylko dzięki Prawu i Sprawiedliwości. Jeżeli oni się odwracają od nas w takiej sprawie, to my możemy się odwrócić od nich w innych sprawach. To są realia polityczne. Także nie wierzę w jakiś bunt naszych koalicjantów. To byłoby całkowicie destrukcyjne, przede wszystkim dla nich. My przetrwamy, oni nie przetrwają.
- To, że odnieśliśmy sukces, sukces odniosła także Solidarna Polska i Porozumienie Gowina, zawdzięczamy tylko i wyłącznie pozycji Prawa i Sprawiedliwości - mówił dalej. - Jeżeli my się obrazimy na kogokolwiek z naszych koalicjantów, to ta formacja jest skazana na niebyt polityczny. I to muszą brać pod uwagę - dodał.
Lipiński wskazał, że będzie obserwować, jak Porozumienia zachowa się w czasie głosowania. - Jestem bardzo ciekawy tego, ale muszą brać pod uwagę i ten fakt, że to my decydujemy - mówił.
"Od wielu miesięcy mówimy, że nie popieramy tej ustawy"
Sprawę we wtorek komentował także rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk, który zwrócił się do innych parlamentarzystów, aby "nie budowali zestawienia retorycznego, że zniesienie 30-krotności to bat na bogatych". - W kontekście rozwoju gospodarczego to bat na wszystkich - mówił w TOK FM.
- Jeśli będziemy pobierali składki od pełni wynagrodzeń, a później wprowadzimy ograniczenie maksymalnej wysokości emerytury, to do kolegów z PiS powiem: to już nie jest głupota, to jest zwykła, socjalistyczna kradzież - stwierdził. - Konsekwentnie, od wielu miesięcy, mówimy, że nie popieramy tej ustawy i zagłosujemy przeciwko - dodał.
Bortniczuk podkreślił, że "niezależnie od tarć", jakie w Zjednoczonej Prawicy wywołuje różnica zdań w kwestii zniesienia 30-krotności ZUS, "koalicja będzie trwała nadal, gdyż koalicjantów bardzo wiele łączy".
30-krotność
Obecnie składki od pensji są pobierane tylko do momentu osiągnięcia 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w Polsce. Kiedy dochody w ciągu roku przekroczą tę granicę, od nadwyżki dochodów nie są już pobierane składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe.
W 2019 roku limit został oszacowany na około 143 tysiące złotych. Takie rozwiązanie powoduje, że około 350 tysięcy osób (najlepiej zarabiających) po osiągnięciu ustawowego limitu zaczyna dostawać wyższą pensję na rękę.
Autor: akw/adso / Źródło: TVN24, RMF FM, TOK FM