- Nie można udawać, że nie ma w Polsce nastrojów antysemickich czy faszystowskich, bo to są po prostu hektolitry nienawiści – powiedział Radosław Sikorski w "Faktach po Faktach" TVN24. - To jest kompromitujące i rujnujące dla naszego wizerunku międzynarodowego, ale też po prostu jest to samo w sobie nie do przyjęcia - ocenił były szef dyplomacji, minister obrony narodowej i marszałek Sejmu.
Były szef dyplomacji odniósł się do tego, że w Katowicach narodowcy wywiesili na szubienicach portrety europosłów PO, którzy głosowali za rezolucją w sprawie ochrony praworządności w Polsce. - Pismo Święte mówi, że na początku było słowo. I wiemy z totalitarnej przeszłości naszego kontynentu, że zawsze na początku jest demonizowanie, potem odhumanizowanie, a potem już działanie – ocenił Radosław Sikorski.
Powiedział, że mimo iż w Polsce "mamy tendencję do bardziej gadania, niż robienia", to musimy mieć świadomość, jak to jest odbierane za granicą. - To jest kompromitujące i rujnujące dla naszego wizerunku międzynarodowego. Ale też po prostu jest to samo w sobie nie do przyjęcia - wskazał b. szef MSZ. Zaznaczył, że jego znajomi z zagranicy, zwłaszcza tacy, którzy "są z rodzin mieszanych, wyglądają inaczej niż my", zaczynają się bać przyjeżdżać do Polski. Ocenił, że jest to efekt zdjęć z marszu narodowców 11 listopada, ataków na obcokrajowców oraz faktu, że polski rząd nie wydaje się zdeterminowany do walki z taką postawą. – To jest coś, co zostało zauważone – podkreślił Sikorski.
- To jest oburzające, mnie jest po prostu dogłębnie wstyd, na przykład przed moją żoną, która jest z rodziny żydowskiej, która napisała ileś książek o historii komunizmu, setki artykułów z pozytywnym wizerunkiem Polski. Ja zawsze ją przekonywałem, że jest w Polsce margines, ale margines jest w każdym kraju. Dzisiaj ten argument jest coraz mniej wiarygodny niestety – powiedział.
"Nic na prawo od Kaczyńskiego"
Sikorski wskazał, że radykalna prawica z hasłami o białej Europie dojdzie tak daleko, jak pozwoli na to rząd i "prokuratura kontrolowana przez rząd".
- Jarosław Kaczyński zawsze miał doktrynę "nic na prawo ode mnie", ale tolerowanie bardzo radykalnych środowisk pozwala budować argument, że "w porównaniu z nimi, my nie jesteśmy tacy radykalni, jesteśmy centrum tak naprawdę". To jest bardzo niebezpieczna gra, która prowadzi do izolacji naszego kraju w Europie i do fatalnej atmosfery – powiedział były minister obrony.
Sikorski ocenił, że Polacy wyjeżdżają z kraju nie tylko z powodów ekonomicznych, ale również z powodu panującej w kraju atmosfery. – To zaczyna naszym rodakom, także za granicą, ciążyć – powiedział.
Wyjaśnił, że partia rządząca i Kościół ma "szymel (wzór) na prawdziwego Polaka", a "kto odstaje, jest przedmiotem oceny przynajmniej, a przeważnie i gorzej". – Wszyscy czytamy skandaliczne wpisy w internecie, nie można udawać, że nie ma w Polsce nastrojów antysemickich czy faszystowskich, bo to są po prostu hektolitry nienawiści – powiedział.
Sikorski przypomniał, że sam zaczął z internetowym hejtem walczyć 6 lat temu, składając pozwy sądowe. - Mamy z mecenasem (Romanem) Giertychem już drugi korzystny wyrok Sądu Najwyższego, który orzekł, że właściciele portali są odpowiedzialni za treść wpisów. Mamy nadzieję, że wreszcie się tym zajmą – zaznaczył.
Jak ocenił, wszelkie szerzenie nienawiści powinno być poskramiane przez prokuraturę. - Kiedy byłem marszałkiem Sejmu, słałem pisma do prokuratora (Andrzejem) Seremeta, żeby zrobił z tym porządek, bo na mój wniosek zaczęły się też dochodzenia prokuratorskie. Ale miałem wrażenie i do dzisiaj mam wrażenie, że prokuratura nie przykłada się do tropienia tych przestępstw - powiedział.
"Prawo Unii Europejskiej jest naszym prawem wewnętrznym"
Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani napisał do Beaty Szydło, żeby zadbała o bezpieczeństwo europosłów, których wizerunki pojawiły się na wspomnianych wcześniej szubienicach. Reakcją ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka było zdanie "niech pan Tajani zajmie się bezpieczeństwem u siebie, w Brukseli". - To nie może być tak, że jak w jakimś autokratycznym kraju, Unia Europejska nie ma prawa oceniać tego, co się dzieje. Wartości europejskie są wpisane w traktaty europejskie, które dobrowolnie podpisaliśmy, zostały one ratyfikowane przez Sejm i przez prezydentów kolejnych Polski, to jest nasze prawo wewnętrzne - podkreślił Radosław Sikorski. Były szef dyplomacji zaznaczył, że w Unii Europejskiej "mechanizmy oceny siebie nawzajem" w różnych dziedzinach są czymś całkowicie normalnym, a zatem zastrzeżenia i zainteresowanie Polską przez UE powinniśmy uznać za "poważny znak ostrzegawczy".
"PiS szanował Lecha Kaczyńskiego jako brata prezesa"
Sikorski odniósł się również do konfliktu pomiędzy prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem obrony Antonim Macierewiczem. Andrzej Duda otwarcie przyznał, że jest w tej sytuacji bezradny i że zapraszał ministra na rozmowy wielokrotnie - zarówno bezpośrednio, jak i na piśmie - niestety bez skutku. Były minister obrony przyznał, że kiedy on pełnił tę funkcję, okazywanie despektu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu było "nie do pomyślenia".
- To też pokazuje, że PiS szanował Lecha Kaczyńskiego jako brata prezesa, a nie jako głowę państwa. Dzisiaj głowa państwa ma z tym problem, jest publicznie upokarzana przez ministra obrony - ocenił Sikorski. Powiedział również, że jego zdaniem prezydent nie jest aż tak bezsilny, jak daje do zrozumienia. - Jeżeli prezydent powie premierowi "zrób to i to, a jak nie, to kolejne trzy twoje ustaw zostaną zawetowane", to premier nie ma wyjścia. Tylko że żeby być mocnym prezydentem, to trzeba tego chcieć, trzeba umieć z tych prerogatyw korzystać i trzeba mieć mentalną suwerenność - powiedział Sikorski. Stwierdził, że to by oznaczało wystawienie się na krytykę własnego obozu, ale "konstytucja tworzy blokujące się ośrodki wewnątrz władzy wykonawczej", więc jest to prezydenckie prawo.
- Prezydent ma instrumenty do dużych wpływów, nie do władztwa, ale do olbrzymich wpływów w dziedzinie obronnej i w dziedzinie polityki zagranicznej. A prezydent Duda dopiero próbuje to wynegocjować, gdy to jest jego prawo - skomentował Sikorski. Uznał, że sytuacja, w której Antoni Macierewicz odmawia prezydentowi informacji, jest nie do pomyślenia, bo kiedy on był ministrem, to "za każdym razem, gdy prezydent żądał informacji, to u nas się grzały drukarki, żeby te informacje dostarczyć".
"Złoty fundusz"
Minister Antoni Macierewicz ogłosił w "Gazecie Polskiej", że jego zdaniem w polskiej armii funkcjonował "złoty fundusz", utworzony przez generała Wojciecha Jaruzelskiego. Informacje o owym funduszu, czyli wpływowej i szkodliwej grupie oficerów, Antoni Macierewicz wywodzi z rzekomych porozumień Jaruzelskiego z Michaiłem Gorbaczowem, które miały na pokolenia zapewnić sowiecki wpływ na polską armię. Minister oskarżał, że w polskiej armii do niedawna działała armia zdrajców.
- Do oskarżania o zdradę Macierewicz jest pierwszy, ale wtedy, gdy mógł się wykazać patriotyzmem i odwagą w Smoleńsku w dniu katastrofy, poszedł na obiad i czmychnął do domu - skomentował Sikorski. Powiedział też, że jako minister obrony o żadnym "złotym funduszu" nie słyszał, i że podejrzewa, że jest to jedna "z wielu, wielu konfabulacji pana ministra Macierewicza".
- Ja bym kogoś, kto bredzi o zamachach smoleńskich, nigdy na odpowiedzialne stanowisko nie nominował - podsumował swoją ocenę postaci ministra Macierewicza Radosław Sikorski.
Wyraził też opinię, że partia rządząca boi się, iż Macierewicz w razie odsunięcia mógłby "stworzyć jakąś frondę w obozie prawicy".
Tusk jest strażnikiem traktatów
Były szef dyplomacji odniósł się również do słów Donalda Tuska, który bił na alarm, że działania Polski są obecnie bardzo na rękę Rosji. Został za to skrytykowany przez polskie władze i nazwany "urzędnikiem unijnym, wtrącającym się w sprawy wewnętrzne". - Donald Tusk nie jest urzędnikiem unijnym, tylko jest przedstawicielem Unii, a więc i strażnikiem traktatów i stojących za tym wartości - skwitował Sikorski. - Które zdanie w tym tweecie jest nieprawdziwe? Bo mi się wydaje, że wszystkie są prawdziwe - dodał. Uznał także, że Tusk ma lepszy ogląd na to, co się dzieje, bo patrzy na wszystko z dystansu i dochodzą do niego głosy polityków z różnych stron świata. Przypomniał, że "czekają nas zmiany w Unii Europejskiej", mają być odcinane fundusze spójności. - Przy zręcznej polityce zagranicznej można z tą tendencją walczyć. A my jakbyśmy się uparli, żeby ułatwić Europie zachodniej obcinanie funduszy dla nas - powiedział, oceniwszy to jako "samobójcze dla interesu narodowego". - Rządzący powinni się opamiętać - powiedział Sikorski.
Wyraził także opinię, że zamiast korzystać przez osobę Donalda Tuska z "fantastycznej sytuacji dostępu do informacji z jądra decyzyjnego Unii", polskie władze postanowiły "pozbawić się tego jednego z elementów polityki zagranicznej".
- Uważam, ze Polska jest pęknięta na dwoje. Mamy obóz nacjonalistyczny i europejski, a Donald Tusk jest naturalnym liderem obozu europejskiego - odpowiedział Sikorski pytany o to, czy Donald Tusk będzie jeszcze kandydował w wyborach.
Autor: kc/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24