Troje parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej podjęło w piątek kontrolę poselską w Ministerstwie Sprawiedliwości. Poseł Mariusz Witczak tłumaczył, że "dymisja wiceministra Łukasza Piebiaka nie kończy afery siania nienawiści" i zapowiedział "bardzo precyzyjne" sprawdzanie dokumentów. Politycy opozycji spotkali się z wiceministrem Michałem Wójcikiem, który zapewniał po tej rozmowie, że problem z przekazaniem niektórych dokumentów jest wyłącznie "techniczny". W ocenie posłów są jednak powody, by podejrzewać, że "ministerstwo tych dokumentów na razie nie chce ujawnić".
CZYTAJ WIĘCEJ: Hejt wobec sędziów. Co wiemy o sprawie?
Portal Onet ustalił, że ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę. Dzień po pierwszych doniesieniach medialnych, Piebiak podał się do dymisji.
Dziennikarze poinformowali także, że prawnicy skupieni w zamkniętej grupie o nazwie "Kasta" na komunikatorze WhatsApp, w której miał znajdować się między innymi były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, mieli organizować hejt wobec Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf.
"Będziemy bardzo precyzyjnie sprawdzać dokumenty"
W piątek parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej - Joanna Augustynowska, Arkadiusz Myrcha i Mariusz Witczak - podjęli kontrolę poselską w Ministerstwie Sprawiedliwości.
- Będziemy bardzo precyzyjnie sprawdzać dokumenty, które dotyczą całej tej afery - zapewnił Witczak podczas spotkania z dziennikarzami po wizycie w ministerstwie. - Dymisja wiceministra Piebiaka w żaden sposób nie kończy tej afery siania nienawiści, dyskredytowania ludzi czy próby niszczenia życia prywatnego niektórym sędziom w Polsce - podkreślił.
Jego zdaniem do dymisji powinien podać się także szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, a cała sprawa musi być "bardzo precyzyjnie" wyjaśniona.
"Polacy mają prawo wiedzieć, jakie są kulisy dymisji wiceministra Piebiaka"
Arkadiusz Myrcha powiedział, że "ta zorganizowana grupa, która sama siebie nazwała kastą, funkcjonowała w sposób zorganizowany nie tylko w Ministerstwie Sprawiedliwości, ale też w Krajowej Radzie Sądownictwa i co gorsza w Sądzie Najwyższym".
- To wszystko dotyczyło osób związanych bezpośrednio z panem ministrem (Zbigniewem) Ziobrą, które często obejmowały funkcje z jego bezpośredniego nadania - wskazał.
Myrcha wyjaśnił, że posłowie opozycji domagają się "pełnego wglądu w dokumentację, która znajduje się w ministerstwie".
- Polacy mają prawo wiedzieć, jakie są kulisy dymisji wiceministra Piebiaka, czy od momentu złożenia dymisji on wchodził jeszcze do tego budynku, czy miał kontakt ze swoim służbowym telefonem i komputerem - wyliczał.
"Być może doszło do zamazywania afery"
Myrcha zasugerował, że "być może doszło już do zamazywania i usuwania śladów całej tej afery".
- Domagamy się informacji na temat księgi wejść i wyjść, aby wiedzieć, czy minister Piebiak po złożeniu dymisji wchodził do ministerstwa - powiedział. - Pytań jest więcej niż odpowiedzi - dodał. Poseł stwierdził, że działając w trybie ustawy o wykonywaniu mandatu posła, złożyli oni w ministerstwie dokument zawierający zestawienie dokumentów, których się domagają. Przekazał, że pracownicy ministerstwa zapewnili o niezwłocznym przygotowaniu dokumentów. - Wierzymy w dobre intencje pracowników tego resortu - podkreślił.
Wójcik: nie ma problemu ujawnić dokumenty, ale jest problem techniczny
Posłowie PO-KO spotkali się także z wiceszefem resortu Michałem Wójcikiem. - Będziemy rozmawiać między innymi o budżecie ministerstwa, o wydatkach - zapowiadał przed spotkaniem Witczak.
Po rozmowach z dziennikarzami spotkali się zarówno parlamentarzyści opozycji, jak i wiceminister Wójcik. Ten ostatni przekazał, że posłowie zwrócili się między innymi o rejestr umów cywilnoprawnych ministerstwa.
Zapewnił, że z tym "nie ma problemu". - Ministerstwo Sprawiedliwości w sposób jasny i przejrzysty udostępniało zawsze wszystkie informacje, o które prosił jakikolwiek parlamentarzysta - przekonywał wiceminister. - Dziwię się tylko, ponieważ te informacje zazwyczaj parlamentarzyści mogą znaleźć w odpowiedziach na interpelacje i zapytania poselskie - tłumaczył.
Dodał, że z udostępnieniem tych danych jest natomiast "problem techniczny". - To są dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy stron. Tego się nie da przygotować w godzinę, w dzień czy dwa - wyjaśnił. Zadeklarował, że resort jest gotowy dostarczyć dokumenty " z jednym zastrzeżeniem - że wszystko będzie w ramach przepisów prawa, że nie zostanie naruszony jakikolwiek przepis". - I to sobie zastrzegłem - podkreślił Wójcik.
"Nie ma żadnej tajemnicy"
Wójcik zapewnił, że "nie widzi problemu" także z udostępnieniem kolejnej partii dokumentów, o jakie wystąpili posłowie, czyli "materiałów dotyczących dymisji wiceministra Łukasza Piebiaka i jego delegacji w ministerstwie".
Mówiąc o trzecim wniosku, dotyczącym księgi wejść i wyjść do siedziby resortu w ciągu ostatnich czterech lat, Wójcik tłumaczył, że "w samym Ministerstwie Sprawiedliwości pracuje około tysiąca osób, dziennie takich wyjść i wejść jest w samym ministerstwie od kilku do kilkunastu tysięcy". - Tego się nie da przygotować w godzinę, dzień czy dwa dni. Zakres tych pytań dotyczy materii, która jest nieprawdopodobnie szeroka. Ale jesteśmy gotowi ujawnić wszystkie dokumenty, tutaj nie ma żadnej tajemnicy - zapewnił wiceminister.
"Pierwszy sygnał, że ministerstwo tych dokumentów nie chce ujawnić"
Parlamentarzyści opozycji zadeklarowali wątpliwości w związku z argumentacją wiceministra.
- O ile jesteśmy w stanie zrozumieć stanowisko pana wiceministra, że część tych dokumentów wymaga zaangażowania pracowników, przygotowania przez parę dni, o tyle część z tych dokumentów, o których mówiliśmy już dziś parę godzin temu, jest dostępnych od ręki. One są prowadzone w elektronicznym systemie i klikając myszką czy enter można je z łatwością wygenerować. A mimo to one na to spotkanie nie zostały przygotowane - zauważył Arkadiusz Myrcha.
Jak ocenił poseł PO-KO, "to już daje taki pierwszy sygnał, że gdzieś ministerstwo tych dokumentów na razie nie chce ujawnić".
Zainteresowanie rejestrem umów cywilnoprawnych tłumaczył tym, że z tych dokumentów "możemy dowiedzieć się, czy ministerstwo płaciło osobom fizycznym bądź firmom za usługi internetowe, za jakieś umowy o dzieło wspierające ich działalność w internecie, czyli wszystko to, co jest w kontekście tak zwanej afery Piebiaka niezwykle istotne".
"Jest całkowita bierność kierownictwa resortu"
Polityk zauważył też, że w sprawie byłego już wiceministra Piebiaka resort sprawiedliwości nie wszczął postępowania wyjaśniającego. - Jest całkowita bierność kierownictwa resortu, pomimo że były już podsekretarz stanu posługuje się określeniem 'szef', co w naturalny sposób rodzi przeświadczenie, że jest mowa bądź o ministrze Ziobrze, bądź o premierze Morawieckim - dodał.
- Dziś nawet nie uzyskaliśmy odpowiedzi na to, czy po dymisji pan wiceminister Piebiak odwiedzał resort, odwiedzał swój gabinet. Nie otrzymaliśmy jednoznacznej odpowiedzi - podkreślił poseł PO-KO.
Witczak o "kondycji intelektualnej" sędziów
Mariusz Witczak poinformował, że posłowie dostali zapewnienie, że w przyszłym tygodniu otrzymają dokumenty, o które wnioskowali.
Mówił również, że "dzisiaj obywatele mają prawo bać się, jacy sędziowie trafiają do sądów w ramach wszystkich zmian ustrojowych wprowadzonych niezgodnie z konstytucją i unijnym prawem" i jacy sędziowie "trafiają przez neoKRS do wymiaru sprawiedliwości".
- Kondycja intelektualna, psychiczna bardzo wielu osób nie daje nam najmniejszej gwarancji na to, że w polskich sądach po wszystkich zmianach możemy mieć do czynienia z równoważonymi, niezawisłymi, niezależnymi sędziami - dodał.
Autor: akw//rzw / Źródło: tvn24