Chcę być i będę premierem. Ale żeby być premierem, muszę opowiedzieć tę narrację Polkom i Polakom. Na jesieni będę premierem. Wiosna będzie nasza i jesień będzie nasza - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 lider nowej partii Wiosna Robert Biedroń.
- Wiosna jest symbolem odejścia od tego, co było. Wiosna jest nadzieją na to, że możemy zakończyć wojnę polsko-polską i zacząć ze sobą rozmawiać i skupić się na człowieku w tym wszystkim - mówił Robert Biedroń, komentując nazwę swojej nowej partii politycznej.
W niedzielę podczas konwencji na warszawskim Torwarze były prezydent Słupska oficjalnie ogłosił rozpoczęcie działalności swojej nowej partii politycznej. Jego ugrupowanie nazywa się Wiosna.
"Wiosna to nowy rozdział w polskiej polityce"
- Wiosna jest piękna, wiosna dodaje energii, wiosna jest świeża, wiosna jest pewną nadzieją. Chciałbym Polkom i Polakom dodać nadziei, energii, szczęścia - przekonywał gość "Faktów po Faktach".
Podkreślał, że jego nowe ugrupowanie ma "pokazać przede wszystkim, że zaczynamy nowy rozdział w polskiej polityce". - Wypływamy na błękitne oceany, zaczynamy rozmawiać o innych sprawach, zaczynamy się zajmować realnymi problemami - mówił.
- Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, nie tylko działaczy partyjnych. My się na tym będziemy skupiali dzisiaj - dodał.
Biedroń: chcę być i będę premierem
Pytany, czy jego celem jest zostać szefem rządu, odparł: - No tak, a jakże inaczej.
- Ale jeżeli się okaże na którymś etapie, że Robert Biedroń nie nadaje się na lidera Wiosny, jeżeli okaże się, że Biedroń nie ma wystarczającej siły, żeby poprowadzić tę drużynę do parlamentu, ja jestem gotów zrezygnować - zaznaczył.
Jednak - jak mówił - dzisiaj tworzy ruch, który "ma być podwaliną czegoś szerszego". - Takiego wielkiego wspólnotowego marzenia, że w Polsce politykę można uprawiać inaczej. Ja nie chciałbym się skupiać na stołkach, ja chciałbym rozmawiać o tym, jaką my mamy narrację dla mieszkańców naszego kraju - powiedział.
- Chcę być i będę premierem, ale żeby być premierem muszę opowiedzieć tę narrację Polkom i Polakom - przekonywał. Jak dodał, chce zostać premierem już tej jesieni.
- Wiosna jest nasza i jesień będzie nasza - mówił Biedroń.
"35 miliardów będą kosztowały wszystkie przedstawione przeze mnie propozycje"
Robert Biedroń na konwencji przedstawił program swojej partii. O PROGRAMIE CZYTAJ TUTAJ >
Pytany, które z jego obietnic są dla niego najważniejsze, odparł, że "przede wszystkim człowiek i sprawy związane z zabezpieczeniem przyszłości".
Jak mówił, rozmawiał z ludźmi, którzy pracują na umowach śmieciowych. - I oni mówią: "panie prezydencie, nareszcie, jest nadzieja, że my wypracujemy sobie jakąś minimalną emeryturę, że ta emerytura będzie pozwalała nam jakoś godnie przeżyć" - relacjonował Biedroń. - To są realne problemy Polek i Polaków - dodał.
Dopytywany, skąd na to wszystko pieniądze, odparł: - Wszystko obliczyliśmy. 35 miliardów będą kosztowały wszystkie przedstawione przeze mnie dzisiaj propozycje.
- Powstaną nowe miejsca pracy - 200 tysięcy nowych miejsc pracy w OZE (odnawialne źródła energii - red.). Górnicy będą przekwalifikowani. Będziemy odchodzili od węgla do 2035 roku, to jest sporo czasu - wymieniał.
Jednak - jak dodał - "nie może dojść do takiej sytuacji, w której górnicy będą się czuli opuszczeni przez państwo przy tej reformie". - Ale trzeba też pamiętać, że dzisiaj gdybyśmy wysłali wszystkich górników na bezpłatny, dożywotni urlop, to bardziej by się nam to opłacało niż utrzymywanie kopalni węgla. My płacimy za to, żeby te kopalnie wydobywały węgiel, palimy tym węglem, jesteśmy najbardziej trującym krajem w Europie i udajemy, że nie ma problemu, a problem jest - podkreślał.
ZOBACZ: KTO JEST KIM W PARTII BIEDRONIA
"Ci, którzy dzisiaj naruszają prawo, staną przed Trybunałem Stanu"
Robert Biedroń podczas konwencji na Torwarze mówił też, że jego ugrupowanie stworzy komisję sprawiedliwości i pojednania, która będzie miała przeprowadzić audyt stanu praworządności w Polsce. Odpowiedzialni za naruszenie Konstytucji mają stanąć przed Trybunałem Stanu
- Trzeba to zrobić. Szczególnie, że okazuje się, że poprzednim ekipom, które obiecały, że postawią winnych łamania konstytucji przed Trybunałem Stanu, zabrakło odwagi, po prostu stchórzyli - mówił w "Faktach po Faktach".
- Dzisiaj, żeby iść do przodu, to musimy pokazać, że państwo równie silnie karze Kowalskiego za kradzież wafelka, jak - nie podam tego nazwiska - ale tego, który dzisiaj rządzi z tylnego siedzenia naszym państwem za naruszanie konstytucji. Prawo musi być równe dla wszystkich. Politycy nie mogą chronić swoich kolegów i koleżanek z Sejmu. Czy ten Sejm nie rozumie, że jeżeli chcemy nauczyć nasze społeczeństwo zaufania do konstytucji, szacunku do tej konstytucji, to musimy rozpocząć tę naukę od siebie - apelował.
- Musimy być konsekwentni, więc ci, którzy dzisiaj naruszają prawo, staną przed Trybunałem Stanu. Powołamy Komisję Sprawiedliwości i Pojednania i rozliczymy tych, którzy dzisiaj robią to całe zło w naszym kraju - dodał.
Pytany, kto będzie w tej komisji, odpowiedział, że Wiosna będzie wzorować się na przykładach z innych krajów. - Takie komisje już były, na przykład w Chile, czy RPA - mówił.
- Powinny tam być osoby cieszące się wysokim autorytetem sądowym, prawnym, sędziowie Trybunału Stanu, Trybunału Konstytucyjnego, profesorowie prawa, osoby, które budzą powszechne zaufanie. To powinno być szerokie gremium - wymieniał.
- Jeżeli umówimy się, że konstytucja będzie naszym kompasem w ocenie sprawiedliwości i praworządności w tej komisji, to wierzę głęboko, że to się uda. Mam nadzieję, że moim kolegom i koleżankom z tych partii bardziej na prawo nie zabraknie odwagi, żeby osądzić tych, którzy na ten sąd zasłużyli przez te ostatnie trzy lata - stwierdził.
"To nie jest Koalicja Europejska. To koalicja Platformy"
Robert Biedroń pytany w "Faktach po Faktach" w TVN24 o szanse na udział Wiosny w Koalicji Europejskiej, odparł: - To nie jest Koalicja Europejska. To koalicja Platformy. Nie nazywajmy tego w ten sposób. To ludzie, którzy chcą rozmawiać o stołkach. Marzę o tym, żebyśmy przeszli odrobinę dalej i zaczęli rozmawiać o tym, na co poświęciliśmy dzisiaj, w tym programie dużo uwagi. O programie, o tym co dalej.
- Mam wrażenie i wyczuwam pewien fałsz w tym wszystkim. Stanęło kilka osób z różnych opcji. Premier Marcinkiewicz z PiS-u, premier Kopacz z Platformy i moi koledzy z SLD, a wcześniej z PZPR-u. Ile tam jest autentyczności? Do jakiej oni frakcji pójdą, jak będą w europarlamencie? Do socjalistów czy do konserwatystów z Orbanem? Bo dzisiaj Platforma jest z Orbanem w Parlamencie Europejskim - mówił.
Jednak jak dodał, trzyma za nich kciuki. - Bo uważam, że Platforma Obywatelska też jest potrzebna w polskim parlamencie. Ale potrzebna jest też siła postępowa, która doda odwagi Schetynie, Kopacz, tym wszystkim ludziom, którzy do tej pory bali się przeprowadzić tych zmian, żeby w końcu w Polsce coś się zmieniło i ja będę tym dopalaczem, który zmieni oblicze Polski - podsumował.
Autor: kb//tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24