Bośnia i Hercegowina znów mierzą się z problemem śmieci napływających do jeziora Drinsko w okolicach Wiszegradu. Jak zauważają aktywiści, plama zanieczyszczeń pojawia się regularnie od 20 lat i bardzo trudno się jej pozbyć.
Jedno z jezior Bośni i Hercegowiny wygląda tak, że patrzącym na nie osobom pękają serca. Na akwenie znajdującym się w okolicach Wiszegradu pojawiła się ogromna masa plastikowych opadów, takich jak butelki. To jednak nie wszystko, bo z Drinska wynurzają się także lodówki, kuchenki czy opony. Zanieczyszczenia są wyrzucane również na brzeg.
Odpady pochodzą przede wszystkim z górnego dorzecza Driny, przepływającej przez Bośnię i Hercegowinę oraz Serbię. Do jeziora napłynęły po ostatniej fali opadów i podniesieniu się poziomu wody.
Dwadzieścia lat z problemem
Jak zauważył Dejan Furtula, aktywista ekologiczny, nagromadzenie plastiku na rzece to powtarzający się problem.
- Zmagamy się z tym problemem od dwóch dekad. To prawdziwa katastrofa ekologiczna - mówił.
Furtula wspomniał także, że usuwanie odpadów i połamanego drewna jest wyjątkowo trudne.
- Tam jest naprawdę wszystko. Oprócz tego, że jest to poważny problem dla naszego zdrowia i środowiska, to przez tak długi czas nie jesteśmy w stanie go rozwiązać - powiedział. Jak dodał, przez tę plamę śmieci Wiszegrad zmienił się w regionalne wysypisko.
Jak podają bośniackie portale informacyjne, eksperci zajmujący się kwestiami środowiska zauważają, że napływ masy śmieci to konsekwencje "całkowitej ignorancji ekologicznej i ludzkiej, a także niedbalstwa rządu, który najwyraźniej nie traktuje tych problemów wystarczająco poważnie".
Źródło: Reuters, mostarski.ba