W ubiegłym tygodniu do południowo-zachodniej Alaski dotarły pozostałości tajfunu Halong. Choć żywioł był już znacznie słabszy, niż gdy szalał u wybrzeży Azji, wywołał silny wiatr oraz intensywne opady deszczu, które doprowadziły do poważnej powodzi. Jedna osoba zginęła, a w całym regionie ewakuowano ponad 2000 mieszkańców.
Woda porwała dom
W sieci wciąż pojawiają się nagrania od mieszkańców, którzy doświadczyli powodzi. Autorem jednego z nich jest Steven Anaver z Kwigillingok - jednej z dwóch wiosek najbardziej poszkodowanych przez żywioł. Na materiale widać, jak Anaver wygląda za okno, gdzie panuje ciemność. W jego domu znajduje się dużo wody, w której pływają różne przedmioty.
Anaver relacjonował, że około godziny 3 w niedzielę poziom wody znacznie się podniósł, w około 10 minut sięgając jego kolan. Następnie dom się zachwiał, przechylił i został porwany przez wodę.
Uratowało go wzniesienie
Anaver powiedział, że woda niosła jego dom przez około półtora kilometra. Jego brat dodał później, że budynek zatrzymał się na niewielkim wzniesieniu, z którego wystawała deska, jakieś półtora metra od rzeki, która wciągała inne domy znacznie dalej. Anaver dodał, że gdyby nurt porwał dom, jego szanse na przeżycie znacznie by zmalały.
Około godziny 7 w niedzielę, gdy poziom wody się obniżył, dwóch sąsiadów przyszło mu z pomocą. Anaver przyznał, że był o krok od śmierci, ale udało mu się przeżyć.
Autorka/Autor: Krzysztof Posytek
Źródło: CNN, AP
Źródło zdjęcia głównego: 2025 Cable News Network All Rights Reserved