Do wybrzeży Santorini przybił pierwszy w tym sezonie statek wycieczkowy. Na początku roku życie na wyspie sparaliżowała seria trzęsień ziemi. Przybycie turystów dodało otuchy mieszkańcom, którzy obawiali się, że wstrząsy negatywnie wpłyną na sezon turystyczny.
Od końca stycznia w rejonie Wysp Cykladzkich na Morzu Egejskim odnotowano tysiące wstrząsów sejsmicznych. Najsilniejszy z nich miał magnitudę 5,3, a momentami ziemia trzęsła się co kilkadziesiąt minut. Tysiące osób zdecydowało się wtedy na opuszczenie wysp, w tym popularnej wśród turystów Santorini. W ramach środków zapobiegawczych zamknięto wówczas szkoły i wstrzymano prace budowlane.
"Mamy nadzieję, że wszystko wróci do normy"
W kolejnych tygodniach wstrząsy słabły. Okoliczni przedsiębiorcy obawiali się jednak, że aktywność sejsmiczna zniechęci turystów. Wiele osób odwołało rezerwacje na wiosnę, ale nie wszyscy - w niedzielę rano pierwszy w tym roku wycieczkowiec przybił do brzegu wyspy. Na pokładzie znajdowało się około 1700 osób, przede wszystkim turystów ze Stanów Zjednoczonych.
- To ekscytujące, że wyspa została ponownie otwarta, a my możemy odwiedzić ją jako pierwsi - opowiadała jedna z turystek agencji Reuters.
Miejscowi dodali, że pokładają nadzieję w powrocie turystów na wyspę. "Mamy nadzieję, że wszystko wróci do normy, że ludzie wrócą" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami właściciel jednego ze sklepów.
Po trzęsieniu ziemi na wyspie nie odnotowano żadnych poważnych szkód. Władze Santorini zapowiedziały jednak, że utworzą port ewakuacyjny, aby ułatwić ludziom bezpieczną ucieczkę w przypadku silniejszego trzęsienia ziemi.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters