Pożar szaleje w północnym Teksasie. Jak przekazali strażacy, od poniedziałku spłonęło ponad 121 tysięcy hektarów terenów zielonych, a ogień nie został opanowany. W wielu hrabstwach wydano nakazy ewakuacji, jednak miejscami płomienie podeszły tak blisko zabudowań, że władze nakazały mieszkańcom natychmiastowe poszukanie schronienia.
Od poniedziałku w północnym Teksasie strażacy walczą z ogromnym pożarem, podsycanym przez suchą i wietrzną aurę. Płomienie wybuchły w hrabstwie Hutchinson, ale bardzo szybko zaczęły rozprzestrzeniać się na sąsiednie rejony. We wtorek służby gaśnicze przekazały, że ogień strawił do tej pory ponad 121 tysięcy hektarów.
Trudna koordynacja akcji ratunkowej
Jak przekazały lokalne władze, pożar Smokehouse Creek zagraża nie tylko terenom zielonym, ale także miejscowościom. W hrabstwach Roberts i Hemphill wydano we wtorek nakaz opuszczenia zagrożonych terenów.
W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się mieszkańcy miasta Canadian, gdzie nakaz ewakuacji został w pewnym momencie zastąpiony przez polecenie szukania schronienia na miejscu. Ogień podszedł tak blisko miasta, że konieczne było zamknięcie wszystkich dróg wyjazdowych. Według władz Canadian płomienie uszkodziły także samo miasto.
- Domy płoną właściwie z każdej strony - przekazała sędzia hrabstwa Lisa Johnson portalowi "The Canadian Record".
W hrabstwie Hutchinson płomienie poważnie uszkodziły linie wysokiego napięcia i sieć wodociągową. W mieście Fritch od wtorku nie ma dostaw wody, a mieszkańcy przygotowywali się na przerwy w dostawie prądu.
- Mamy tak wiele pożarów w hrabstwie, że niezwykle trudno jest koordynować akcję na linii frontu. Módlmy się o bezpieczeństwo nas wszystkich i trzymajmy pod ręką spakowaną torbę - napisały władze sąsiedniego miasta Borger w mediach społecznościowych.
Źródło: Reuters, CNN