Poniedziałek przyniósł mieszkańcom południowo-zachodnich Chin silne trzęsienie ziemi. Władze regionu podały we wtorek rano nowe informacje na temat ofiar śmiertelnych i rannych. Zginęło 65 osób. Wciąż trwają poszukiwania zaginionych.
Ratownicy z południowo-zachodnich Chin pracowali przez całą noc, by poradzić sobie ze skutkami trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,8, które nawiedziło w poniedziałek prowincję Syczuan. Służby pomagały w ewakuacjach i wyciągały ocalałych z zawalonych budynków.
Są ranni i zaginieni
Według najnowszych raportów, w wyniku trzęsienia zginęło 65 osób. To może nie być jeszcze koniec tragicznego bilansu, gdyż 200 osób wciąż uważa się za zaginione. Lokalne władze poinformowały również, że ponad 250 mieszkańców zostało rannych.
Jak przekazali eksperci z Chińskiego Centrum Sieci Trzęsień Ziemi, epicentrum wystąpiło w miejscowości Luding i w jego okolicach pojawiło się mnóstwo zniszczeń - niektóre drogi i ponad 240 domów zostało uszkodzonych, doszło do osunięć ziemi, pojawiły się także problemy komunikacyjne.
W związku z tym, że w ciągu najbliższych dni spodziewane są ulewy, eksperci zwrócili uwagę, że mogą pojawić się liczne jeziora, powstałe w zapadliskach po trzęsieniu.
W tym regionie świata trzęsienia ziemi nie są niczym niezwykłym, jednak z uwagi na trudny teren, mogą mieć opłakane skutki. Do ostatniego tak silnego zjawiska ostatni raz doszło w tym regionie w 2017 roku.
Przez większość lata Syczuan zmagał się z rekordową suszą i falą upałów przekraczających 40 stopni. Doprowadziło to do niedoborów wody i prądu, który wytwarzany jest tam głównie w elektrowniach wodnych. Pod koniec sierpnia region nawiedziły ulewne opady deszczu, które w warunkach wyschniętej gleby stworzyły zagrożenie powodziowe i wymusiły ewakuację ponad 100 tys. osób.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/STRINGER