Dubaj rozpoczyna trudny proces sprzątania po powodziach, które nawiedziły miasto we wtorek. Jak przekazały lokalne media, w pracach porządkowych bierze udział ponad pięć tysięcy osób. Do normalności powoli wraca również sytuacja na międzynarodowym lotnisku w Dubaju.
We wtorek Zjednoczone Emiraty Arabskie nawiedziły największe od 75 lat opady deszczu. W ciągu 24 godzin spadło ponad dwa razy więcej deszczu niż zazwyczaj pada w ciągu roku. Pustynne miasta, w tym Dubaj, spłynęły wodą, a na ulicach i w budynkach użyteczności publicznej zapanował zamęt.
Jak przekazał w piątek portal Gulf News, w Dubaju trwa sprzątanie po powodziach. Ponad 5 tysięcy pracowników miejskich wypompowywało wodę z zalanych ulic i usuwało naniesione przez fale przedmioty w celu udrożnienia najważniejszych dróg. W piątek przywrócone zostało również kursowanie metra i autobusów miejskich. W pracach porządkowych uczestniczą także inżynierowie, ratownicy i koordynatorzy, jak również kierowcy specjalistycznych pojazdów.
Chaos na lotnisku
Zalane zostały pasy startowe międzynarodowego portu lotniczego w Dubaju (DXB). Lotnisko zawiesiło czasowo pracę, odwołało szereg odlotów i przekierowało wiele przylotów. Flagowy przewoźnik ZEA, Emirates, w środę zamknął stanowiska odpraw. W czwartek rano lotnisko poinformowało, że wznowiło przyjmowanie lotów przychodzących w Terminalu 1, z którego korzystają zagraniczni przewoźnicy, ale nadal występują zakłócenia. Kilka godzin później podano, że odprawa dla lotów linii Emirates i Flydubai została wznowiona w Terminalu 3. W piątek sytuacja wciąż jest daleka od idealnej.
Wśród osób, które doświadczyły utrudnień na lotnisku w Dubaju, jest pani Magda, która podróżuje razem z małym dzieckiem. O utrudnieniach napisała na Kontakt 24. Wyjaśniła, że w tej chwili znajduje się razem z dzieckiem w hotelu, po tym, jak spędzili na lotnisku około 30 godzin.
- Do tej pory nie mamy żadnego kontaktu ze strony linii lotniczych Emirates. Linia telefoniczna jest zajęta, zarówno w Dubaju, jak i w Polsce. Nie mamy swoich bagaży ani przełożonego lotu powrotnego. Na lotnisku również nie można było uzyskać jakichkolwiek informacji ze strony przewoźnika. Nie wiemy, kiedy wrócimy. Chociaż loty są już wznawiane, to nie dostajemy już żadnych maili w tej sprawie. Zero kontaktu i jakichkolwiek informacji czy pomocy. Nie działa tu też prawo Unii Europejskiej, na mocy którego przewoźnik powinien zagwarantować nocleg, wyżywienie czy wypłacić odszkodowanie - relacjonowała w piątek. - Polska ambasada zaleca powrót przez Abu Dabhi, ale to nie rozwiązuje naszych problemów, bo co z naszymi bagażami? Poza tym część osób, które tu utknęły, nie mówi po angielsku, albo ze względów finansowych nie może sobie na to pozwolić. Z każdej strony słyszymy, że nikt nie może nic zrobić - podkreśliła.
Utrudnień na lotnisku doświadczyła także ośmioosobowa grupa Polaków, która przyjechała do Dubaju z Bali w nocy z wtorku na środę. Jak przekazali, spędzili 27 godzin w terminalu. Dodali, że biuro podróży zarezerwowało im w czwartek pokoje w hotelu, jednak pół dnia spędzili, starając się zlokalizować swoje bagaże. - Linie zostawiły nas samych sobie. Zaproponowali nam lot 23 kwietnia, ale przecież nam się kończą urlopy, nie mamy opieki dla dzieci. Sami kupiliśmy sobie bilety do Warszawy, innymi liniami i z innego lotniska, ale nie sposób wydobyć teraz naszych bagaży. Linie twierdzą, że bagaże są na lotnisku, ale kolejne godziny stoimy w kolejkach do biur informacji i nikt nie jest nam w stanie pomóc - opowiadała w czwartek pani Maria.
- Najgorsze, że nasi znajomi odlecieli dziś z tego lotniska do Warszawy i przekazali nam, że samolot był w połowie pusty. A dla nas jest jedynie lot za pięć dni. Chaos nie do opisania - dodała w czwartek rozgoryczona pani Nina. Samolot linii Emirates wylądował w czwartek na warszawskim lotnisku o 15.46 czasu polskiego. O 19.30 dotarł na nie samolot linii partnerskiej Emirates - FlyDubai.
Aktualna sytuacja na lotnisku w Dubaju
Lotnisko w Dubaju wznawia pracę powoli, w związku z czym nie każdy pasażer z niego odleci.
W piątek po południu lotnisko podało, że ze względu na utrudnienia musi tymczasowo ograniczyć liczbę przylotów. Utrudnienia mają trwać 48 godzin.
"Linie Emirates zawieszają odprawy dla wszystkich pasażerów siatki połączeń podróżujących z dalszymi przesiadkami w Dubaju do godziny 23.59 w piątek 19 kwietnia"- poinformowano w piątek rano. "Pasażerowie znajdujący się już w Dubaju i w tranzycie będą nadal przekierowywani na swoje loty" - dodano.
"Zachęcamy do przybycia na lotnisko tylko wtedy, gdy linia lotnicza potwierdziła odlot" - zaznaczył piątek rano w mediach społecznościowych port lotniczy w Dubaju. "Mamy obecnie do czynienia z przeludnieniem lotniska, dlatego nie należy przyjeżdżać zbyt wcześnie" - zaznaczono w komunikacie. Lotnisko zaapelowało do podróżujących, aby nie przybywali na nie wcześniej niż dwie godziny przed odlotem.
Zalane ulice, wieżowce, metro
Gwałtowna burza nawiedziła Dubaj w nocy z poniedziałku na wtorek. Towarzyszył jej ulewny deszcz, który doprowadził do powodzi błyskawicznych. Żywioł spowodował, że bardzo szybko większość dróg stała się nieprzejezdna, co spowodowało duże korki. W wielu dzielnicach setki kierowców spędziły w swoich samochodach kilkanaście godzin. Niektórych kierowców trzeba było ratować, rozbijając szyby w samochodach.
Pod wodą znalazły się główne ulice miasta, więc otoczone autostradami poszczególne dzielnice Dubaju zostały odcięte od świata. Deszcz wdarł się do wielu domów jednorodzinnych, ale również do mieszkań w wieżowcach. Wiele budynków w całym kraju nadal nie ma prądu. Część ulic jest przejezdna tylko dla samochodów z wysokim zawieszeniem. W czwartek po południu na powrót zaczęło działać metro, ale nie kursuje większość autobusów i taksówek. Wiele sklepów nadal nie prowadzi wysyłek towarów.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Dubai Media Office@x.com