Potężny wyciek ropy trwa od minionej niedzieli, kiedy na wodach Cieśniny Kerczeńskiej łączącej Morze Czarne z Morzem Azowskim zatonęły dwa rosyjskie tankowce: Wołgonieft 212 i Wołgonieft 239, transportujące paliwo dla okrętów marynarki wojennej. Ponad 50-letnie statki, z których każdy miał na pokładzie co najmniej cztery tysiące ton ropy naftowej, poszły na dno w wyniku sztormu. Jak informuje rosyjska agencja informacyjna TASS, choć niektóre zbiorniki zostały nienaruszone, do wody i tak przedostało się ponad trzy tysiące ton niezwykle toksycznej dla środowiska substancji.
>>> CZYTAJ TEŻ: Tankowce "złamały się na pół". Wyciek niebezpiecznych substancji
Według gubernatora tamtego regionu, Beniamina Kondratjewa ropa naftowa została wyrzucona na brzeg na odcinku "dziesiątek kilometrów" i wywarła już negatywny wpływ na lokalne ptactwo. Cytowany przez niezależną agencję informacyjną Meduza Kondratjew dodał, że na miejsce zdarzenia przybyło ponad 260 osób i 50 maszyn Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji, aby rozpocząć operację oczyszczania.
Kolejna katastrofa w tym regionie
Sytuacji w Cieśnienie Kerczeńskiej z niepokojem przypatrują się eksperci ds. ekologii i ochrony środowiska. W opublikowanym w niedzielę komunikacie organizacja ochrony przyrody Greenpeace ostrzegła, że dotarcie ropy na brzeg spowoduje jego zanieczyszczenie, które będzie bardzo trudne oczyszczenia. Dodano, że w poprzednich latach w tym regionie doszło do podobnej katastrofy. W 2007 roku w wyniku wycieku 1,2 tysięcy ton paliwa i substancji petrochemicznych spowodowało poważne szkody dla środowiska, które były widoczne nawet rok po wypadku.
Paul Johnston, szef Greenpeace Research Laboratories z University of Exeter w Wielkiej Brytanii wyraził obawy, że niedzielny incydent może doprowadzić do "jednej z największych katastrof spowodowanych przez człowieka na wodach Morza Czarnego".
Autorka/Autor: fw/dd
Źródło: Novaya Gazeta, Greenpeace
Źródło zdjęcia głównego: t.me/kondratyevvi/