Do silnego trzęsienia ziemi doszło w niedzielę w spustoszonej w ostatnich tygodniach przez potężny huragan wschodniej części Kuby. Sprzątanie i przywracanie energii elektrycznej trwa też na zachodzie wyspy, którą kilka dni temu nawiedził inny cyklon tropikalny. W dwóch prowincjach odbyły się antyrządowe protesty zdesperowanych brakiem prądu, wody i żywności ludzi.
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,8 wystąpiło w niedzielę w prowincji Granma na południowo-wschodnim wybrzeżu Kuby. Epicentrum było około 40 kilometrów na południe od miasta Bartolome Maso. Odnotowano też wstrząsy wtórne.
Budynki zatrzęsły się między innymi w Santiago de Cuba, drugim co do wielkości mieście w tym karaibskim kraju. Jak relacjonuje agencja Reutera, mieszkańcy tego obszaru, z którymi rozmawiała, twierdzą, że nigdy wcześniej nie doświadczyli tak silnego trzęsienia ziemi.
Do niedzielnego wieczora służby obrony cywilnej nie otrzymały informacji o ofiarach. Przekazano jedynie, że uszkodzone zostały niektóre budynki publiczne.
Mieszkańcy prowincji Santiago de Cuba zamieszczali w sieciach społecznościowych zdjęcia budynków mieszkalnych, w których z powodu wstrząsów doszło do pęknięć ścian.
Huragany i blackout
Trzęsienie ziemi to kolejna z serii klęsk żywiołowych na Kubie w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Znaczna część wschodniego krańca wyspy została spustoszona przez huragan Oscar w drugiej połowie października Na krótko przed nadejściem żywiołu Kuba doświadczyła potężnego paraliżu systemu energetycznego, w efekcie czego doszło do awarii prądu na całej wyspie. Uderzenie cyklonu pogorszyło sytuację, a niektórzy mieszkańcy nadal pozostają odcięci od prądu.
W ubiegłym tygodniu w zachodnią część wyspy uderzył inny huragan - Rafael - doprowadzając do rozległych zniszczeń oraz trwających od piątku przerw w dostawach energii elektrycznej, które dotknęły 10 milionów ludzi. Największy paraliż systemu przesyłu energii elektrycznej występuje w prowincjach Artemisa i Mayabeque, na zachodzie kraju, gdzie doszło do pokojowych antyrządowych demonstracji zdesperowanych brakami prądu, wody i żywności ludzi. Energii elektrycznej brakuje też w aglomeracji Hawany, stolicy kraju.
- Jesteśmy w krytycznej sytuacji - mówi Radiu Marti, mieszkaniec Hawany i dodaje, że "nie można winić tylko huraganu Rafael, braki energii były zawsze".
Sytuacja społeczna i gospodarcza na Kubie uznawana jest obecnie za najgorszą od przeprowadzonej pod wodzą Fidela Castro rewolucji z lat 50. XX wieku. Brakuje nie tylko prądu, ale też towarów pierwszej potrzeby, w tym żywności, leków i paliw.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Felipe Borrego