Przez Toronto przeszła zimowa burza z piorunami, która przyniosła ze sobą obfitą śnieżycę. W nocy z piątku na sobotę, miasto przysypane zostało 30 centymetrami śniegu w ciągu zaledwie kilku godzin. Z uwagi na trudne warunki atmosferyczne, konieczne było odwołanie części lotów z kanadyjskich lotnisk.
Toronto, największe miasto Kanady, odkopuje się po śnieżycy. W nocy z piątku na sobotę w prowincji Ontario wystąpiły gwałtowne opady śniegu i rzadka w tej porze roku burza z piorunami.
Śnieg, lód i pioruny
Burza śnieżna spowodowała utrudnienia komunikacyjne w całym mieście. Jak przekazała w piątkowy wieczór policja drogowa z Ontario, na miejskich drogach wytworzyła się warstwa lodu, co znacząco wydłużyło drogę hamowania. Policjanci poprosili mieszkańców o zachowanie pełnej ostrożności, a w trakcie podróży nieznaną drogą również o zatrzymywanie się przed każdym skrzyżowaniem - padało tak mocno, że kierowcy mogli mieć trudności z dojrzeniem znaków.
Linie lotnicze zaapelowały do pasażerów, by sprawdzali status swoich lotu, szczególnie w przypadku lotnisk w Toronto, Ottawie i Montrealu. Największe kanadyjskie lotnisko, Pearson International w Toronto, poinformowało w sobotę, że z 459 planowanych wylotów prawie 34 procent zostało odwołanych, a z planowanych 484 przylotów odwołano 38 procent.
Według danych Environment Canada, do godziny 6 rano w sobotę na obszarze metropolitalnym Toronto (Greater Toronto Area) spadło od 22 do 30 centymetrów śniegu. Władze Toronto ogłosiły, że obecną sytuację traktują jako szczególne warunki, co znaczy, że konieczne będzie wywiezienie śniegu z ulic. Takie decyzje należą do rzadkości - przykładowo, w styczniu 2022 roku miasto wywoziło śnieg, gdy w ciągu 16 godzin spadło ponad pół metra białego puchu.
Źródło: PAP, Reuters, TPS Traffic Services