Popiół wydobywający się z wulkanu Marapi zmusił w piątek do zamknięcia lotniska na indonezyjskiej Sumatrze. Na wyspie utknęły setki pasażerów. To trzecia erupcja tego wulkanu od początku grudnia.
Położony w prowincji Sumatra Zachodnia wulkan Marapi wybuchł w piątek, wyrzucając gęstą chmurę popiołu, ograniczając widzialność setki kilometrów dalej.
W piątkowe popołudnie lokalnego czasu międzynarodowe lotnisko Padang, położone 23 kilometry na północ od miasta o tej samej nazwie na wyspie Sumatra, zostało zamknięte ze względu na zagrożenie, jakie pył wulkaniczny stanowił dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego.
Odwołane loty
Megi Helmiadi z władz portu lotniczego przekazał, że odwołane zostały dwa loty międzynarodowe z Kuala Lumpur i 13 lotów krajowych. Uziemionych zostało setki pasażerów.
Mieszkańcy ewakuowali się w bezpieczne miejsca.
Trzecia erupcja od początku grudnia
Marapi wznosi się na prawie 2900 metrów nad poziomem morza i jest najaktywniejszym wulkanem wyspy Sumatra. To jego trzecia erupcja w tym miesiącu. W wyniku wybuchu na początku grudnia zginęły 23 osoby, a kilka zostało rannych. Kolumna popiołu wzbiła się wówczas na wysokość aż trzech kilometrów, wiele okolicznych miejscowości zostało pokrytych pyłem.
Indonezja jest położona w rejonie tak zwanego Pacyficznego Pierścienia Ognia, czyli strefie częstych erupcji wulkanów i trzęsień ziemi. W całym kraju znajduje się 127 aktywnych wulkanów.
Źródło: Reuters, AP, vietnamplus.vn, tvnmeteo.pl