Ekstremalne upały z przełomu marca i kwietnia w krajach Afryki Zachodniej, mogły spowodować śmierć tysięcy osób - szacuje organizacja World Weather Attribution, zajmująca się badaniami pogody i klimatu. Według jej analizy, fala wysokiej temperatury nie osiągnęłaby takiej skali, gdyby nie ocieplenie klimatu.
Pod koniec marca i na początku kwietnia ogromne upały ogarnęły wiele krajów Afryki Zachodniej. W Mali odnotowano aż 48,5 stopnia Celsjusza, ale ekstremalnie wysoka temperatura zapanowała w całym regionie Sahelu, w tym w Senegalu, Gwinei, Burkina Faso, Nigrze, Nigerii i Czadzie.
Według szacunków organizacji World Weather Attribution, która opublikowała raport na temat tej fali upałów, w jej wyniku doszło do setek, a być może nawet tysięcy zgonów. Jak wskazano, w okresie od 1 do 4 kwietnia w szpitalu w Bamako, stolicy Mali, zanotowano zarówno gwałtowny wzrost liczby przyjęć do szpitali, jak i liczby zgonów.
Przez cztery dni niemal tyle zgonów, co przez miesiąc
Przez te cztery dni stwierdzono 102 zgony, podczas gdy w ciągu całego kwietnia poprzedniego roku było ich 130. "Chociaż nie podano statystyk dotyczących przyczyn śmierci, około połowa zmarłych była w wieku powyżej 60 lat, a według informacji przekazanych przez szpital, to prawdopodobnie upał przyczynił się do wielu zgonów" - napisano w raporcie. Jak dodano, 5 kwietnia, po cotygodniowym nabożeństwie, na jednym z cmentarzy w mieście pochowano do 44 ciał.
Organizacja jednocześnie podkreśliła w raporcie, że faktyczna liczba zgonów związana z wysoką temperaturą powietrza jest często znana dopiero po kilku miesiącach.
96-letnia kobieta to jedna spośród dużej liczby pacjentów, którzy na początku kwietnia trafili do szpitala w stolicy Nigru, Niamey. - Kiedy przyjechaliśmy, lekarze powiedzieli nam, że mama jest odwodniona - opisywała córka 96-latki, gdy ta leżała na szpitalnym łóżku podłączona do kroplówki. Dodała, że jej matka spędziła w szpitalu 10 dni.
- Obserwujemy coraz więcej takich przypadków. Coraz więcej starszych osób narażonych na odwodnienie trafia do szpitala - mówił lekarz Djibo Mahamane Django.
"Gdyby nie globalne ocieplenie"
Badacze z WWA po przeprowadzeniu analizy z wykorzystaniem modeli klimatycznych stwierdzili, że do wystąpienia fali upałów o takiej skali w tamtym regionie doprowadziły zmiany klimatyczne wywołane przez człowieka.
Jak napisano, nawet w obecnym klimacie, gdy średnia temperatura na Ziemi wzrosła o 1,2 st. C w stosunku do epoki przedprzemysłowej, tak ekstremalne fale upałów w Mali i Burkina Faso należą do rzadkości. Fala upałów o takiej intensywności i długości na przełomie marca i kwietnia w tamtej części świata - jak czytamy - "byłaby niemożliwa, gdyby nie dotychczasowe globalne ocieplenie". Z badań wynikło, że gdyby nie wzrost średniej temperatury na Ziemi do obecnego poziomu, w przeważającej części Sahelu 5-dniowa fala upałów byłaby o 1,4 st. C chłodniejsza, a w Mali i Burkina Faso - o 1,5 st. C.
Organizacja podkreśliła, że nawet nocami minimalna temperatura utrzymywała się na wysokim poziomie, nie pozwalając na odpoczynek od gorąca, a radzenie sobie z upałami utrudniły przerwy w dostawach prądu.
- W klimacie przedindustrialnym nie spodziewalibyśmy się fal upałów o takiej intensywności - powiedziała zajmująca się prowadzeniem statystyk w WWA Clair Barnes. Jak dodała, jeżeli ocieplanie się klimatu będzie postępować, takie fale upałów mogą "zdarzać się 10 razy częściej, a więc potencjalnie do 20 razy w roku". - Ludzie będą musieli się do tego przystosować i nauczyć się z tym żyć - powiedziała.
Źródło: Reuters, WWA