Marzec w tym roku może okazać się zdecydowanie mniej wiosenny niż luty. Modele meteorologiczne wskazują, że nad Europę zawitają zatoki chłodu, jednak wciąż nie są zgodne co do tego, z jak dramatycznym spadkiem temperatury będziemy mieli do czynienia. Synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek sprawdziła, jak rysują się prognozy na kolejne tygodnie.
Na horyzoncie marcowej prognozy pogody kreślą się coraz wyraźniej zatoki chłodu. W związku z wiosenną lutową euforią taka perspektywa nie należy do przyjemnych, tym bardziej że wyliczenia modeli meteorologicznych sieją od pewnego czasu niepokój, prognozując chwilami wtargnięcie zimna jak w styczniu. Choć marzec rzadko cechuje się surową i mroźną pogodą, to potrafi dokuczyć zmiennością aury i ostudzić wiosenny zapał całej natury, również ludzi. Nim straci na znaczeniu przysłowie "w marcu jak w garncu", o ile w ogóle, jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie. Tymczasem układy baryczne usiłują wycisnąć resztki zimna znad Arktyki niczym sok z cytryny. Czy im się uda?
Okres dużego zamieszania
Pierwsze większe ochłodzenie przypada właśnie teraz, na 5-6 marca, a później po 10. Modele jednak nie mogą się zdecydować co do natężenia chłodu - jeszcze na przełomie lutego i marca zaszalały, prognozując mocne wniknięcie zimna, sięgające głęboko w kontynent europejski. Dziś łagodzą te prognozy, ale wciąż nic nie jest pewne. Dla marca to normalne - w końcu miesiąc jest mocno rozchwiany w związku z odbywającą się w tym czasie przebudową pola termicznego z zimowego na letnie. Wraz z "przekraczaniem" przez Słońce równika bilans energetyczny w naszej części kuli ziemskiej jest coraz mocniej na plusie, ale procesowi towarzyszy duże zamieszanie w pogodzie i prognozach. Widać to również w modelach, które w tym czasie szaleją i zmieniają co chwila zdanie na temat odchylenia prognozowanej temperatury powietrza od normy. Amerykańska Narodowa Administracja Oceanu i Atmosfery (NOAA) jeszcze miesiąc temu szacowała, że po ciepłym lutym nastąpi chłodniejszy marzec z temperaturą w normie lub lekkim odchyleniem na minus. Tymczasem ostatnie wyliczenia kreślą obraz zupełnie inny, dając szanse na średnie wyższe od normy. Ale wystarczy rzucić okiem na inny amerykański model globalny - GFS - by stwierdzić, że wcześniejsze szacunki będą bliższe prawdy.
Ogromny wpływ na przystopowanie wiosny w Polsce mieć będzie cyrkulacja atmosfery związana z zaburzeniem nad biegunem północnym. Japońska Agencja Meteorologiczna (JMA), monitorująca sytuację nad Arktyką, odnotowuje właśnie kolejny wzrost temperatury nad północnym wierzchołkiem ziemi, a dokładnie na wysokości około 30 km - co oznacza, że zaburzony zostanie ponownie przepływ zimnych mas powietrza, skutkując zsuwaniem się wielkich porcji zimnego powierza w niższe szerokości. W lutym tzw. nagłe ocieplenie stratosfery nad Arktyką poskutkowało zepchnięciem zimna nad Amerykę Północną, falami śnieżyc i zimna.
Tym razem to Europa Wschodnia ma być miejscem zsyłki arktycznych mas powietrza. Wir polarny znad bieguna zsunąć się ma nad Europę i północny Atlantyk przy jednoczesnym ocieplaniu się jego wschodniego sektora. Wzrost temperatury na wysokości 30 kilometrów od wartości -60 do -20 stopni Celsjusza oznacza, że przy ziemi osiadać będą zimne masy powietrza. Wprawdzie ulegną one ogrzaniu, ale i tak około 12-13 marca mają przynieść solidny mróz, do nawet -30 stopni nad północną Rosją. Na południu Polski, szczególnie na obszarach podgórskich, temperatura spaść miała nawet do -15 st. C, jednak dziś model zdecydował się na zaledwie -3 stopnie na Podlasiu. A jak będzie w rzeczywistości?
Czeka nas zwrot w pogodzie
Pierwsze symptomy nadchodzącego ochłodzenia widoczne są już 5 marca, gdy na północy Polski pojawi się śnieg z deszczem. Tymczasem nad północno-zachodnią Rosją zaczyna rozbudowywać się zatoka chłodu. Nad Skandynawią oraz Rosją rozsiądą się wyże - silne układy, które zatrzymają pochód pochmurnych niżów znad Atlantyku i napływ łagodnych atlantyckich mas powietrza, co poskutkuje odczuwalnym spadkiem temperatury.
Ale "szarą eminencją" w nadchodzącej rozgrywce będzie wir niżowy znad Arktyki, którego centrum w warstwie przyziemnej przemieści się nad Moskwę. Około 12 marca zimne masy zsunąć się mają aż po Alpy i Bałkany. Na mapach pola temperatury na wysokości 1,45 km pojawiały się dawno niewidziane wartości temperatury rzędu -15 stopni nad Polską, co dałoby szansę na podobne wartości przy ziemi przy rozpogodzeniach w nocy. Tymczasem ostatnie wyliczenia modeli łagodzą zapędy rosyjskiego niżu i zezwalają na zaledwie -5/-10 st. na wysokości 1,5 km, co skutkuje lżejszym mrozem przy ziemi.
Zaczyna się właśnie zwrot w pogodzie. I "pół królestwa" temu, kto wie, jak duże zawirowanie nas czeka. Przed wejściem zimna na poprzedzającym zmianę froncie chłodnym pojawiają się zwykle opady śniegu. Te prognozowane są miejscami na 5 i 6 marca, ale później przy napływie chłodu z północnego wschodu spektakularnych opadów nie ma co wypatrywać. Między 11 a 14 marca liźnie nas jęzor zimna, nie wiadomo jednak, jak grubą czapką mamy się zabezpieczyć. Według europejskiego centrum średnioterminowych prognoz pogody ECMWF wtargnięcie chłodu przed 15 marca nie obniży mocno średniej temperatury, a ma ona wciąż zawierać się powyżej normy około 2 st. C. Na uwagę natomiast zasługuje fakt, że każdy kolejny tydzień marca ma cechować spadek średniej temperatury, i tak aż do Wielkanocy. Pod koniec miesiąca pogoda ma wrócić do marcowej normy - chłód twardo trzymać się będzie północnej i wschodniej Europy, zahaczając lekko o Polskę. Opady w tym czasie mają być niższe, niż norma przewiduje. Cóż, luty zrzucił wiadra wody, to marzec będzie odwodniony. Łaskawej fali ciepła nie widać również na przełomie marca i kwietnia, ale do Wielkanocy zimniejszej niż Boże Narodzenie to już zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Prognozy pogody średnio- i długoterminowe dla polskiego marca to jedna z najtrudniejszych rzeczy. Wahania temperatury, przepychanki między atlantyckimi niżami a skandynawskimi i rosyjskimi wyżami są koszmarem meteorologa. Odbywająca się właśnie wielka zmiana naszego klimatu nie ułatwia pracy. Wyjątkowo ciepły Atlantyk zahamuje fale zimna znad Arktyki i Rosji, włączając coraz mocniej Polskę w orbitę swoich wpływów. Ale fale chłodu, silniejsze bądź łagodniejsze, są nie do uniknięcia. Powtórki z lutowej pogody nie będzie.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/wetter3.de