Polska znalazła się w zasięgu wiru niżowego przemieszczającego się nad Skandynawią i Bałtykiem w stronę Rosji - poinformowała we wtorek rano synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek. Od północnego zachodu wkroczył związany z nim chłodny front atmosferyczny, na którym powstało niewielkie deszczowe zafalowanie. Strefa ta będzie się stopniowo wciskać dalej w głąb kraju, a ciepła łagodna masa powietrza pochodzenia zwrotnikowego będzie stopniowo wypierana przez zdecydowanie chłodniejsze powietrze polarne napływające znad Północnego Atlantyku. Jak to określiła synoptyk, namiastka babiego lata już za nami.
We wtorkowy poranek pojawiły się miejscami mgły ograniczające widzialność: > do 200 metrów w Poznaniu; > do 300 metrów w Lesznie, Jeleniej Górze; > do 400 metrów w Kielcach.
Jak przekazała synoptyk, na północnym zachodzie kraju występuje więcej chmur, wkroczył tam front. Deszcz pada na Pomorzu w pasie od Świnoujścia, Szczecina, Gorzowa po Gdańsk, Elbląg, Braniewo.
>>>Sprawdź także: Pogoda na 16 dni: najpierw jak w lecie, a potem szok
Październik ciepły, ale nie rekordowy
Klin gorąca, jaki napłynął nad Polskę znad Morza Śródziemnego, przyniósł w poniedziałek wysoką jak na październik temperaturę. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej podał, że najwyższą wartość odnotowano na stacji synoptycznej w Jeleniej Górze. Tam termometry pokazały 25,2 stopnia Celsjusza.
"I choć do rekordu października trochę zabrakło (28,9 st. C), to na pewno takie temperatury są czymś rzadkim" - napisał na Twitterze IMGW. Październikowy rekord padł 4 października 1966 r. w Trzebiechowie.
Temperatura powietrza rzędu 25 st. C w październiku jest i tak wysoka - polska średnia wieloletnia 1991-2020 w tym okresie kształtuje się na poziomie 8,8 st. C.
Autorka/Autor: as,anw//rzw
Źródło: tvnmeteo.pl, IMGW
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, IMGW