Serie potężnych wzrostów promieniowania kosmicznego odnotowywano kilka razy w historii Ziemi. Mogły one pochodzić z nieznanych i potencjalnie katastrofalnych zdarzeń kosmicznych - wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez australijskich naukowców. Nazywa się je zdarzeniami Miyake, od autorki tego odkrycia - Fusa Miyake.
Zdarzenia Miyake to serie nagłych i gwałtownych wzrostów promieniowania kosmicznego, które zapisują się w słojach drzew. Kiedy promieniowanie emitowane przez Słońce uderza w naszą atmosferę, produkuje węgiel-14 - promieniotwórczy izotop węgla, który wytwarza roczny zapis promieniowania w słojach. Nazwa tego zdarzenia pochodzi od Fusa Miyake, badaczki z Uniwersytetu Nagoi w Japonii, która odkryła to w 2012 roku.
Zdarzenie Miyake. Promieniowanie kosmiczne
Przyczyna nagłych wzrostów promieniowania kosmicznego wciąż pozostaje nieznana. Wiodącą teorią wśród naukowców jest to, że zdarzenia Miyake to rozbłyski słoneczne, które są 80 razy silniejsze niż najsilniejszy rozbłysk, jaki kiedykolwiek zarejestrowano. Jednak nowe badania opublikowane, 26 października w czasopiśmie "Proceedings of the Royal Society A: Mathematical, Physical, and Engineering Sciences" sugerują, że pochodzenie wybuchów promieniowania może być jeszcze bardziej tajemnicze niż początkowo sądzono.
- Te potężne wyrzuty promieniowania kosmicznego, znane jako zdarzenia Miyake, występowały mniej więcej raz na tysiąc lat, ale to, co je powoduje, jest niejasne. Wiodąca teoria mówi, że są to ogromne rozbłyski słoneczne - powiedział główny autor badania Benjamin Pope, astrofizyk z University of Queensland w Australii. - Musimy wiedzieć więcej, bo gdyby jeden z nich zdarzył się dzisiaj, zniszczyłby technologię, w tym satelity, kable internetowe, długodystansowe linie energetyczne i transformatory. Skutki dla globalnej infrastruktury byłyby niewyobrażalne - dodał.
Aktywność plam słonecznych a zdarzenia Miyake
Co roku drzewa rosnące w klimacie umiarkowanym tworzą wokół swoich pni nowy słój, zsumowanie ich wszystkich wskazuje ich wiek. Ponieważ drzewa pochłaniają węgiel z atmosfery, naukowcy mogą zbadać ilość promieniowania w atmosferze, mierząc słoje drzew pod kątem ilości radioaktywnego izotopu węgla-14. Wytwarza się on, gdy promienie kosmiczne zderzają się z atmosferycznym azotem.
Naukowcy wyczytali ze słojów drzew, że dotychczas odnotowano sześć zdarzeń Miyake. Miały one miejsce w latach: 7176 p.n.e., 5410 p.n.e., 5259 p.n.e., 660 p.n.e. oraz w 774 i 993 roku n.e. Badacze porównali poziom węgla zawartego w atmosferze na przestrzeni lat ze znanym jedenastoletnim cyklem słonecznym. Spodziewali się, że zdarzenia Miyake odpowiadają szczytom aktywności słonecznej. Jednak było odwrotnie. W przeciwieństwie do krótkich błysków, które rozpoznajemy jako rozbłyski słoneczne, zdarzenia Miyake trwały przez rok lub dwa lata.
"Zamiast pojedynczej, natychmiastowej eksplozji lub rozbłysku, to, na co patrzymy to rodzaj astrofizycznej '"burzy" lub wybuchu" - napisał w oświadczeniu Qingyuan Zhang, matematyk z University of Queensland.
Intensywności tych niewyjaśnionych kosmicznych zdarzeń nie można bagatelizować. Jedna z największych burz słonecznych, jakie odnotowano w historii, miała miejsce w 1859 roku. Spowodowała awarie sieci telegraficznych w całej Europie i Ameryce Północnej. Burza wyzwoliła mniej więcej taką samą energię jak 10 miliardów jednomegatonowych bomb atomowych. Gdyby równie potężny rozbłysk uderzył teraz w Ziemię, spowodowałby "internetową apokalipsę", przerwy w dostawie prądu i zniszczenia warte biliony dolarów - twierdzą naukowcy. Dlatego tak ważne są badania nad zdarzeniami Miyake, aby eksperci mogli je w przyszłości przewidzieć.
Źródło: livescience.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lia Koltyrina/Shutterstock/zdjęcie ilustracyjne