Od 19 maja do 19 czerwca przypada sezon aktywności meteorów z gwiazdozbioru Herkulesa. Chociaż tau Herkulidy nie dają najczęściej imponujących pokazów, wiele wskazuje na to, że w tym roku będzie inaczej. Co więcej, będziemy mieli szansę, by obserwować je także z Polski.
Rój meteorów to zjawisko, które występuje, gdy nasza planeta przechodzi przez chmurę drobinek materii, pozostawionych przez komety. Z powierzchni Ziemi możemy zaobserwować wtedy "spadające gwiazdy", a więc okruchy skał i lodu, które nie zdążą spalić się w górnych częściach atmosfery naszej planety, ale spadają niżej, ciągnąć za sobą ognistą smugę.
"Wszystko albo nic"
Meteory z roju tau Herkulidów to pozostałości komety 73P/Schwassmann-Wachmann 3. Gdy skały spalają się w atmosferze, na Ziemi wygląda to tak, jakby leciały od strony zbioru Herkulesa - stąd też ich nazwa.
Zazwyczaj rój nie daje spektakularnych pokazów. Jednak jak przewiduje Bill Cooke z Laboratorium Meteroidów NASA (MEO), w tym roku sytuacja może być zupełnie inna.
- To będzie wydarzenie typu "wszystko albo nic" - opowiadał Cooke. - Wszystko zależy od tego, z jaką prędkością będą poruszały się odłamki. Jeśli wyniesie ona ponad 350 kilometrów na godzinę, zobaczymy prawdziwy deszcz meteorów, ale jeśli prędkość okaże się mniejsza, z tej komety nie będzie żadnych meteorów - tłumaczył.
W tym roku szczyt zjawiska przewidywano na ostatnią noc - z 30 na 31 maja, zwłaszcza na godzinę 1 w nocy czasu wschodniego (EDT). W Polsce była już wtedy godzina 7 rano i widno, gdyż Słońce wstało trzy godziny wcześniej. Dlatego amatorzy obserwacji meteorów zapowiadali, że będą próbować dostrzec coś we wcześniejszych godzinach.
Źródło: space.com, NASA,tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock