Podczas czwartego testowego lotu statek kosmiczny Starship przetrwał ponowne wejście w atmosferę ziemską, co nie udało się podczas ostatniej próby. Zgodnie z planem wylądował w Oceanie Indyjskim. Powiódł się cel firmy SpaceX, czyli bezpieczne sprowadzenie na Ziemię dwóch członów największej rakiety, jaką kiedykolwiek zbudowano.
Dwustopniowa megarakieta nośna, mierząca 122 metry długości, składa się z pierwszego stopnia, czyli boostera zwanego Super Heavy, oraz Starshipa, będącego statkiem kosmicznym. W założeniu ma nie tylko wynosić największe ładunki na orbitę i znacząco zmniejszyć koszty takiego transportu, ale także ma mieć kluczowy udział w kolonizacji Księżyca, później Marsa oraz w ogóle w lotach w daleką przestrzeń. Odpowiednio duża flota Starshipów może wręcz pozwolić na stałe połączenie transportowe z Księżycem.
Cel osiągnięty
W czwartek najpotężniejsza rakieta świata wystartowała z bazy Starbase w Teksasie. Stało się to przed godziną 15 polskiego czasu. Była to czwarta próba startu. Pierwszy stopień rakiety odłączył się od górnego stopnia trzy minuty po rozpoczęciu lotu, wysyłając statek w przestrzeń kosmiczną. Super Heavy skierował się z powrotem w stronę Ziemi, lądując na wodach Zatoki Meksykańskiej, o czym poinformowano na portalu X.
W międzyczasie statek kosmiczny włączył silniki, by rozpocząć 70-minutową podróż wokół globu, kierując się w stronę Oceanu Indyjskiego. Zgodnie z planem nad oceanem zaczęło się jego swobodne opadanie i tam własnie wylądował. Starship przetrwał więc ponowne wejście w atmosferę, czyli kluczowy punkt lotu.
"Gratulacje dla całego zespołu SpaceX ekscytującego czwartego testowego lotu!" - napisano na portalu X.
Trzy próby, dwie eksplozje
Podczas pierwszej próby startu, w kwietniu 2023 r., statek kosmiczny wybuchł w powietrzu po około czterech minutach od startu, gdy statkowi nie udało się odłączyć od wynoszącej go rakiety. Kolejna nieudana próba zdarzyła się w listopadzie. Wówczas górny człon pojazdu z sukcesem odłączył się od pierwszego stopnia rakiety, która wyniosła go 90 kilometrów nad powierzchnię Ziemi, jednak pierwszy człon rakiety eksplodował po odłączeniu. W trzecim, wykonanym w połowie marca 2024 r. locie, Starship po raz pierwszy wykonał manewr wchodzenia w atmosferę z przestrzeni kosmicznej. W tamtym momencie uległ zniszczeniu, ale w trakcie lotu inżynierowie zebrali wiele trudnych do przecenienia danych. Jak informuje przedsiębiorstwo, na ich podstawie usprawniono różne elementy sprzętu oraz oprogramowania.
Firma miliardera Elona Muska liczy, że dzięki temu projektowi w przyszłości ludzie staną się gatunkiem międzyplanetarnym, zamieszkującym między innymi planetę Mars. Nadzieje z misją SpaceX wiąże również amerykańska agencja kosmiczna NASA, która chce za pomocą Starship wysłać swoich kosmonautów na Księżyc w ramach misji Artemis 3, zaplanowanej na 2026 r.
Odwołana misja
Czwarty lot testowy odbył się kilka dni po odwołaniu dearMoon, prywatnej inicjatywy japońskiego miliardera Yusaku Maezawy. W 2018 roku wykupił on wszystkie miejsca na lot Starshipa dookoła Księżyca planowany na grudzień 2023, po czym nieodpłatnie zaoferował je wybranym twórcom i artystom z różnych stron świata. Projekt miał jednak znaczne opóźnienia, które zniechęciły przedsiębiorcę do kontynuowania misji.
"Podpisałem kontrakt w 2018 roku, zakładając, że dearMoon wystartuje do końca 2023 roku" - napisał Maezawa w mediach społecznościowych w sobotę, 1 czerwca. "W takiej sytuacji niemożliwe jest planowanie przyszłości, a ja czuję się okropnie, zmuszając członków załogi do dłuższego oczekiwania, stąd trudna decyzja o odwołaniu misji" - zaznaczył.
Źródło: PAP, Reuters, spacenews.com
Źródło zdjęcia głównego: SpaceX