- Trudność polega na tym, że leczenie jest wyłącznie objawowe - mówiła w TVN24 profesor Iwona Mozer-Lisewska, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala imienia Józefa Strusia w Poznaniu. Według niej, próby zbadania pochodzenia i wyizolowanie koronawirusa mogą być kluczowe dla powstania szczepionki. Za wątpliwe uznała jednak jedyne na razie znane rozwiązanie - koktajl z leków przeciwko grypie i wirusowi HIV.
Jeśli w Polsce zostanie potwierdzony pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem, pacjent od razu trafi na oddział zakaźny, gdzie lekarze będą walczyć z problemem - zapewniła profesor Iwona Mozer-Lisewska, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala imienia Józefa Strusia w Poznaniu.
- Trudność leczenia polega na tym, że to będzie tylko leczenie objawowe, więc w zależności od spektrum zmian klinicznych, które będzie demonstrował chory, zostanie wdrożone odpowiednie postępowanie terapeutyczne - mówiła w programie "Wstajesz i wiesz".
Specjalistka powiedziała, że dobrym posunięciem ze strony badaczy i lekarzy jest próba sprecyzowania pochodzenia wirusa oraz zidentyfikowanie sekwencji genetycznej.
- To jest ogromna zdobycz medycyny, ponieważ może mieć to implikacje zarówno terapeutyczne, jak i ten fakt może być inspiracją do postępu badań nad produkcją szczepionki. Jest to bardzo duże osiągnięcie świata badawczego, ponieważ zbliża nas do poznania biologii tego wirusa i do konstruowania testów - stwierdziła.
W akcie rozpaczy
Mozer-Lisewska wspomniała, że w przypadku koronawirusa nie można mówić o leczeniu przyczynowym. Dodała, że w przeszłości pojawiły się próby leczenia wirusów MERS i SARS lekami stosowanymi na nabyte niedobory odporności. W przypadku nowego zagrożenia, nadzieję przyniosła mieszanka specyfików na grypę i wirusa HIV. Jak przyznała profesor, koktajl to na razie jedyna i wątpliwa propozycja leczenia koronawirusa.
- Jak pokazuje historia, w tej sytuacji klinicznej, przy zakażeniu koronawirusami, to leczenie nie dało spektakularnych efektów [...] One [leki stosowane przy wirusie HIV i grypie - przyp. red.] są bardzo dobre, my je stosujemy w innych sytuacjach, natomiast nie wiem, jak będzie wyglądało leczenie, gdy pojawi się pacjent z objawami zakażenia nowym wirusem z Wuhanu. Ale myślę, że w akcie rozpaczy, nie mając innej kontrpropozycji leczenia, będziemy musieli się tym posiłkować. To są założenia hipotetyczne - dodała.
Zastraszające tempo
Dane epidemiologiczne świadczą o tym, że zakażenie nowym koronawirusem jest poważnym zagrożeniem dla życia. Według najnowszego bilansu, 427 osób zmarło, zaś ponad 20 tysięcy jest zakażonych.
Liczba zakażeń na świecie to: 20485 przypadków w Chinach, 17 w Hongkongu, 10 Makau (regiony administracyjne Chin), 20 w Japonii, 19 w Tajlandii, 18 w Singapurze, 15 w Korei Południowej, po 12 w Australii i Niemczech, 11 w USA, dziesięć w Tajwanie i Malezji, osiem w Wietnamie, sześć we Francji, pięć w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, cztery w Kanadzie, trzy w Indiach, po dwa w Rosji, Wielkiej Brytanii, we Włoszech i na Filipinach oraz po jednym w Nepalu, Kambodży, Hiszpanii, Finlandii, Szwecji i na Sri Lance. We wtorek poinformowano też o pierwszym potwierdzonym przypadku w Belgii.
- To, co martwi całe środowisko, to fakt, że zakażenie szerzy się w zastraszającym tempie. Więc podjęcie środków ostrożności przez wszystkich uważam za zdroworozsądkowe. I dobrze się składa, że są odpowiednie wytyczne, które respektujemy i które są na bieżąco korygowane - stwierdziła Mozer-Lisewska.
Niższa śmiertelność niż w przypadku SARS i MERS
Jak powiedziała ordynator, wystąpienie objawów zakażenia koronawirusem może prowadzić do ostrej niewydolności oddechowej, a w konsekwencji do zgonu. Jednak dane epidemiologiczne wskazują, że śmiertelność w ocenie przypadków tego konkretnego wirusa wynosi około 1-2 procent. W przypadku SARS czy MERS te współczynniki były dużo wyższe.
- Grypa naturalnie zbiera też swoje żniwo, co widzimy w codziennej pracy. Ale w przypadku wirusa grypy mamy doskonałą broń, jaką jest system szczepień ochronnych. Mamy skuteczne leczenie przeciwgrypowe, ale pojawienie się tej choroby jest zależne od wielu różnych okoliczności - powiedziała.
Podobnie jak w przypadku pozostałych koronawirusów czy innych zakażeń zapadalność na grypę jest uzależniona od kondycji odpornościowej danej osoby oraz od obecności różnych chorób, zwłaszcza cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, choroby sercowo-naczyniowe czy choroby układu oddechowego.
- Taką okolicznością, która również wpływa negatywnie na rokowania, to palenie papierosów, gdzie dochodzi do pewnych dysfunkcji układu oddechowego - podsumowała profesor.
Autor: kw/rp / Źródło: tvnmeteo.pl, Reuters, PAP