Powodzie, podtopienia i osunięcia ziemi nękają mieszkańców Filipin po uderzeniu tajfunu Nari. Zginęło tam już co najmniej 13 osób - większość na skutek osunięć ziemi. Żywioł pozbawił elektryczności ponad dwa miliony ludzi, oszczędził jednak stolicę kraju Manilę.
Tajfun dotarł w czwartek wieczorem do wschodniej części Filipin. Silny wiatr wyrywał drzewa z korzeniami i słupy elektryczne. Następnie skierował się ku zachodowi, przechodząc przez żyzne rejony największej wyspy Luzon, położonej w północnej części Archipelagu Filipińskiego. Przedstawiciel służb ds. zarządzania katastrofami Eduardo del Rosario poinformował, że wiele terenów znalazło się pod wodą.
Według szacunków władz atak żywiołu dotknął około 750 tys. mieszkańców północnych prowincji. W centrach ewakuacyjnych wciąż przebywa 19 tys. rodzin.
Ziemia przysypała ratownika
Przybywa ofiar śmiertelnych przejścia tajfunu - w niedzielę raporty mówiły o co najmniej 13. Jak podały służby reagowania kryzysowego, trzy osoby zostały przygniecione przez powalone drzewa, jedną poraził prąd z uszkodzonej linii energetycznej.
Najwięcej osób ginie jednak przez osunięcia ziemi. Dziewięć takich przypadków odnotowano w prowincjach Pampanga, Tarlac i Nueva Ecija. Wśród nich był jeden ratownik, który został przysypany ziemią podczas akcji.
W poniedziałek władze podały, że w pięciu północnych prowincjach, które zostały najmocniej dotknięte przez żywioł, siedem osób pozostaje zaginionych.
Miliony osób bez prądu
W górskiej miejscowości Arayat w prowincji Pampana grunt osunął się na ponad sto domów znajdujących się u podnóża góry. Burmistrz miasteczka powiedział, że mieszkańcy zostali wcześniej ewakuowani i nie odnotowano żadnych ofiar. Podkreślił jednak, że za osłabienie gruntu, które przyczyniło się do jego osunięcia, odpowiadają poszukiwania skarbów, które miały tam zostać ukryte przez Japończyków, oraz nielegalne eksploracje.
Uderzenie tajfunu spowodowało również problemy z zasilaniem. Według obrony cywilnej w sobotę bez prądu było 2,1 mln osób z około 37 miejscowości w środkowej części Luzon. Szacowały, że przywrócenie elektryczności, podobnie jak głównych połączeń drogowych, może potrwać dwa dni.
Teraz sunie na Wietnam
Nari opuszcza Filipiny, kierując się na Morze Południowochińskie. Nieco przybrał na sile - prędkość wiatru dochodzi do 130 km/h, a porywy osiągają nawet 150 km/h. Żywioł przemieszcza się w stronę północnego wybrzeża Wietnamu.
Tymczasem do Filipin dociera kolejny sztorm tropikalny. Według przewidywań tamtejszych synoptyków nie powinien bezpośrednio zaatakować wysp. Co roku w okresie od czerwca do października Filipiny nawiedzane są przez ok. 20 burz tropikalnych i tajfunów.
Autor: js/map / Źródło: Reuters TV, PAP