Coraz więcej błota spływa na kalifornijskie miasta. Wiele budynków zostało zniszczonych, a przydomowe baseny nie nadają się do użytku. Władze podtrzymują ewakuacje. - Trudno jest mnie wystraszyć, ale teraz jestem naprawdę przerażony - relacjonują mieszkańcy.
Władze Kalifornii już w czwartek wyznaczyły specjalne strefy ewakuacji niedaleko Los Angeles. Szczególnie niebezpiecznie zrobiło się w miejscowościach Azusa i Glendora, które znajdują się około 40 km od Miasta Aniołów.
"Dziś jest samo błoto"
Wszechobecne błoto, kamienie i gruz są coraz bardziej uciążliwe. - Trudno jest mnie wystraszyć, ale teraz jestem naprawdę przerażony - relacjonował jeden z mieszkańców.
Spływające ze wzgórz błoto niszczy domy, podwórka i ulice. - Jeszcze wczoraj w basenie woda była czysta. Widziałem dno. Dziś jest samo błoto - powiedział jeden Kalifornijczyków. Mieszkańcy na razie nie myślą o stratach, bo wiedzą, że to nie koniec problemów.
Leje krasowe, wypadki i burze
Ulewy przyczyniły się do powstania wielu lejów krasowych. Jeden z nich odnotowano niedaleko Monterey Bay. Zapadł się tam strop jaskini, którą zamieszkiwali bezdomni.
Deszcze znacznie pogorszyły warunki na drogach. Policja donosi, że wzrosła liczba wypadków i kolizji. Nadal zamkniętych jest wiele dróg.
Przez Kalifornię przetoczyły się także burze. Podczas ich trwania pioruny zrywały linie energetyczne i wielu mieszkańców przez kilka godzin pozostawało bez prądu.
Pogoda zmieniała się bardzo dynamicznie. Meteorolodzy ostrzegali nawet przed tornadami. Pojawiło się co prawda kilka wirów powietrznych, na szczęście nigdzie nie odnotowano tornada.
Widać poprawę pogody?
Eksperci z serwisu AccuWeather poinformowali na swojej stronie internetowej, że w nocy z soboty na niedzielę opady zaczęły powoli ustępować.
Autor: kt/aw / Źródło: losangeles.cbslocal.com