W związku z utrzymującym się nad Alpami niżem do Europy wciąż napływa gorące powietrze pochodzenia afrykańskiego. Bite są kolejne rekordy temperatury - w sobotę mieszkańcy północnej i centralnej Skandynawii zobaczyli na termometrach ponad 30 stopni. W Polsce zaś oprócz upałów mogą pojawiać się bardzo gwałtowne zjawiska pogodowe.
Upalna aura nie odpuszcza. W Europie bite są kolejne rekordy temperatury. Jak powiedział na antenie TVN24 prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski, w sobotę w niektórych regionach Skandynawii termometry pokazały ponad 30 stopni Celsjusza.
- Trochę nietypowo to wygląda. Dodam, że w Norwegii został pobity kolejny rekord temperatury. Tutaj wyraźnie widać 35 stopni. Tak było wczoraj nie na południu Szwecji czy na południu Norwegii, ale w środkowej, a nawet północnej części tych krajów. Co ciekawe, ta temperatura wczorajsza - 35 stopni - to było dużo więcej niż w Polsce, gdzie mieliśmy 30 stopni. Mało tego - to było dużo więcej niż na przykład w Aleksandrii w Egipcie w Afryce. O 4 stopnie więcej było wczoraj na północy Norwegii niż w niektórych miastach i miejscach nad Morzem Śródziemnym - stwierdził Wasilewski.
Gorąco z Afryki
Za taką pogodę odpowiada niż znajdujący się nad Alpami. Obracając się niezgodnie do ruchu wskazówek zegara, powoduje napływ gorącego powietrza aż do Skandynawii.
- Wystarczy powiedzieć, że na wysokości 1,5 kilometra nad Polską jest prawie 20 stopni. To jest bardzo ważna dla meteorologów temperatura, bo oni na podstawie warstwy powietrza znajdującej się na tej wysokości obliczają temperaturę przy ziemi. To jest bardzo wysoka temperatura - zauważył prezenter.
Jutro może być cieplej
Chłodne powietrze znajduje się po drugiej stronie niżu, nad Atlantykiem.
- Po tej stronie, gdzie my jesteśmy, powietrze jest gorące i upalne. Stąd też taka pogoda i na razie przez dwa dni, dziś i jutro, czeka nas bardzo wysoka temperatura. Nie będzie tak gorąco jak wczoraj w Norwegii, ale bardzo ciepło, bo dziś do 33 stopni, jutro może być jeszcze więcej.
Burzowa pogoda
Taka upalna aura często niesie ze sobą gwałtowne zjawiska pogodowe. W sobotę w wielu regionach Polski pojawiły się burze. W związku z tym na Śląsku strażacy musieli interweniować blisko 400 razy. Wyładowaniom towarzyszyły silne porywy wiatru oraz intensywny deszcz.
- Opady zdarzają się aż tak duże w trakcie burz w naszym klimacie, te kilkadziesiąt litrów na metr kwadratowy, to nie jest jakiś ewenement, ale wczoraj spadło 80 litrów w Katowicach, przy średniej lipcowej 97 litrów. W czasie jednej burzy to jest bardzo dużo, to jest prawie lipcowa średnia sumy opadów - podał prezenter.
Według Wasilewskiego w niedzielę najbardziej intensywne burze wystąpią w innych regionach, niż w sobotę.
- Indeks burzowy czy wskaźnik burzowy, który wykorzystują meteorolodzy do tworzenia prognoz, największy jest na zachodzie i na południu. To nie znaczy, że w innych regionach nie zagrzmi, ale zdecydowanie najbardziej gwałtowne zjawiska i najczęściej spotykane będą na zachodzie i południu naszego kraju - podsumował.
Całej rozmowy z Tomaszem Wasilewskim wysłuchasz tutaj:
Autor: kw/map / Źródło: tvnmeteo.pl