Niezwykle ważną misję badawczą rozpoczęli we wtorek amerykańscy naukowcy. Przez 45 dni będą przyglądać się, w jaki sposób burze i towarzyszące im błyskawice wpływają na stan ozonu - gazu cieplarnianego odpowiadającego m.in. za zmiany ziemskiego klimatu. Ich obserwacje pomogą ponadto ulepszyć system ostrzegania przed wyładowaniami atmosferycznymi.
Deep Convective Clouds and Chemistry, w skrócie DC3, to projekt, w którym ponad 100 badaczy NOAA (Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej) i 29 innych organizacji będzie przyglądać się, jak wyglądał skład chemiczny atmosfery przed burzą, w jej trakcie oraz bezpośrednio po niej. Badania potrwają od 15 maja do 30 czerwca.
Błyskawica to więcej ozonu?
Zdaniem badaczy, burze działają jak windy - kiedy się pojawiają, wynoszą do górnej atmosfery zanieczyszczenia oraz wilgoć, które zaczynają reagować chemicznie w świetle słonecznym, produkując ozon. W tym procesie niezwykle ważną rolę odgrywają błyskawice, ponieważ są prawdopodobnie największym naturalnym źródłem związków azotowych, które przyczyniają się do powiększania się warstwy ozonowej.
Nie nad całym USA
DC3 nie będzie odbywał się nad całą Ameryką Północą. Zostaną zebrane w nim dane znad północnej Alabamy, północno-wschodniego Kolorado i środkowej Oklahomy. Żeby jak najszybciej dotrzeć do tych miejsc, kiedy rozpęta się burza, trzy samoloty będą stacjonować w Kansas.
Naziemne, mobilne zaplecze badawcze (w postaci m.in. czterech minivanów) zapewnią projektowi dwa ośrodki - należące do NOAA National Severe Storms Laboratory oraz University of Oklahoma. Na ich wyposażeniu znajdą się takie narzędzia, jak mobilny radar dopplerowski (stosowany w meteorologii m.in. do wykrywania chmur oraz określania prędkości ich przemieszczania się) oraz balony, które będą wysyłane w sam środek burzy, aby zmierzyć jej parametry.
Lepsze ostrzeganie
- Dzięki informacjom, które zbierzemy, lepiej zrozumiemy m.in. to, w jaki sposób podczas burz powstają błyskawice. Dopracujemy także system prognozowania burz i ostrzegania przed nimi - mówi biorący udział w projekcie Don McGorman.
Kompleksowy projekt
Projekt, choć niespecjalnie długi, ma być kompleksowy. Kiedy burza dobiegnie końca, obserwacje się nie skończą. Kilkoro badaczy będzie używać modeli synoptycznych, żeby zrozumieć, gdzie dalej wędruje powietrze wyniesione do troposfery w trakcie burzy.
Dzień po nawałnicy z kolei, jeden z badawczych samolotów znajdzie się nad nawiedzonym przez nawałnicę regionem, dzięki czemu będzie można porównać, jak zmienił się skład powietrza, np. ile ozonu się wytworzyło.
Autor: map/rs / Źródło: NOAA