Nie dłużej niż godzinę trwały nawałnice, które przeszła przez Rumunię. To wystarczyło do zniszczenia dziesiątki domów i upraw, zalania niektórych dróg i odcinków torów. W okręgu Buzau policja musiała zamknąć ruch w rejonie mostu, który groził zawaleniem.
Gwałtowne burze wystąpiły Rumunii po kilku pogodnych i gorących dniach. W miejscowości Valea Salciilor w południowo-wschodnim okręgu Buzau przez godzinę padał tak intensywnie, że pozalewało najniższe kondygnacje budynków.
Ludzie musieli chronić się na wyższych piętrach, a nawet na dachach. - Jak dużo było wody? Do sufitu, około trzech metrów - mówili mieszkańcy.
Bali się, że most runie
Gwałtowne, rwące strumienie wody wdzierały sie do domów mimo zamkniętych drzwi, niszcząc znajdujące się tam sprzęty. Nie tylko zalewały budynki, ale też naniosły do nich dużo błota i mułu oraz fragmenty połamanych drzew i inne porwane wcześniej obiekty.
Ulewy podtopiły niektóre drogi w regionie. Powódź osłabiła jeden z mostów tak, że w obawie przed jego zawaleniem policja zamknęła przeprawę.
"Zostało tylko błoto"
Wyjątkowo obfite opady deszczu dotknęły także okręg Sybin w centrum kraju. W jednej z tamtejszych miejscowości, Cisnadie, ulewa również spowodowała zalania domów i podwórek. - W 10 minut zrobiła się powódź. Doszła też tutaj - opowiadała jedna z mieszkanek. - Już po wszystkim, zostało tylko błoto - dodała.
Do spustoszenia przyczyniła się miejscowa rzeka, która po ulewie wylała. Podtopione zostały niektóre drogi oraz tory kolejowe.
Przed wodą uciekła na drzewo
Przerażenie mieszkańców wywołała też rzeka w miejscowości Dambovita. Po półgodzinnej ulewie wystąpiła z brzegów, zmywając wszystko na swojej drodze. W niebezpieczeństwie znalazła się kobieta, która próbowała przedostać się przez rzekę. Udało jej się jednak wspiąć na drzewo, skąd uratowali ją wezwani na miejsce strażacy.
Autor: js/mj / Źródło: ENEX