Nawet miesiąc nie będą kursowały pociągi między Zurychem a Bazyleą - poinformowały szwajcarskie koleje SBB. Mniej więcej tyle potrwa usunięcie nawet 3 tys. m sześciennych skał, które osunęły się ze zbocza na fragment torów. Ponadto geolodzy obawiają się, że dojdzie do kolejnego osunięcia.
We wtorek w miejscowości Gurtnellen w leżącym w środkowej Szwajcarii kantonie Uri na odcinek torów spadło ze zbocza około 2-3 tysięcy metrów sześciennych skał. Niektóre głazy były szerokie nawet na 70 m i wysokie na 80 m.
Kamienie przysypały trzech pracowników SBB, narodowego szwajcarskiego przewoźnika kolejowego. Dwóch z nich, rannych, udało się wydobyć, trzeci - zginął.
Niespodziewane osunięcie
Jak przyznał Marc Hauser rzecznik prasowy Schweizerische Bundesbahnen, skały osunęły się niespodziewanie.
- Zbocza przy torach są stale monitorowane przez georadar, a ten nie wykazał żadnych nieprawidłowości - powiedział w środę podczas konferencji prasowej. Zaskoczeni są też geolodzy - zarówno samym osunięciem, jak i jego skalą.
Zawieszone pociągi, ryzyko
Wciąż trwają prace nad usunięciem materiału skalnego z torów i - jak podał rzecznik - potrwają jeszcze co najmniej cztery tygodnie. W tym czasie na trasie Zurych-Bazylea nie będą kursować pociągi. Zawieszonych zostanie także kilka innych połączeń.
Codziennie tą trasą podróżuje ok. 4 tys. pasażerów. Kolej zaproponowała im inne trasy, bądź zastępczą komunikację autobusową. To oznacza opóźnienia rzędu 60-90 minut.
Hauser podkreślił także, że na przestrzeni tych czterech tygodni może dojść do kolejnego osunięcia. Jak szacują geolodzy, ze zbocza może jeszcze spaść 500 m3 skał.
Autor: map/rs / Źródło: Badische Zeitung