Tydzień zajęła strażakom walka z pożarem, który określono jako najtragiczniejszy w historii stanu Kolorado. Sytuacja jest już opanowana. W poniedziałek władze stanu podsumowały straty.
W weekend strażacy wygrali walkę w pożarem, który trawił amerykański stan Kolorado od 11 czerwca. Do niedzieli wieczorem ugasili 75 proc. płonącej powierzchni. Dla porównania warto dodać, że w piątek wieczorem mieli opanowane zaledwie 30 proc. zajętego terenu.
- Ogień jest już pod kontrolą - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej szeryf Terry Maketa.
Czarny czwartek
Najgorsze były pierwsze trzy dni, od 11 do 13 czerwca, kiedy pogoda niweczyła wysiłki strażaków. Wiało z prędkością 50 km/h, temperatura była wysoka, a wilgotność względna powietrza niska.
Najtragiczniejszy był czwartek, 13 czerwca, kiedy spłonęło ponad 300 domów i odnaleziono dwa zwęglone ciała. To wtedy okrzyknięto pożar najtragiczniejszym w historii stanu.
Ogień był trudnym przeciwnikiem
Do poniedziałku 17 czerwca w pożarze spłonęły doszczętnie 502 domy, 18 zostało częściowo zniszczonych, a 3 tys. 651 udało się uratować.
- Straty są znaczące, ponieważ pożar wybuchł niedaleko okolicy mieszkalnej - powiedział na konferencji prasowej jeden ze stanowych urzędników.
Ogień w ciągu kilku godzin rozprzestrzenił się na budynki. Dla porównania, podczas zeszłorocznego pożaru, Waldo Canyon Fire, żywioł zajął domy dopiero po czterech dniach.
Przecenili siłę żywiołu
Policja bada co było przyczyną pożaru. Ponieważ zginęli ludzie, dochodzenie ma charakter śledztwa kryminalnego. Ofiary to właściciele jednej z posesji. Nie zastosowali się do nakazu ewakuacji. Po opuszczeniu domu na kilka godzin wrócili, żeby ratować majątek.
- Czekali zbyt długo - poinformował szeryf. Nie zdążyli uciec przed ogniem. Przecenili siłę żywiołu.
Ciała ofiar znaleziono w garażu, koło samochodu.
Autor: mm/mj / Źródło: ENEX