Zjedzenie tej ryby może zakończyć się śmiercią w niewyobrażalnych męczarniach, tymczasem pływała sobie beztrosko u wybrzeży Chorwacji. Teraz tamtejsi naukowcy zbadają, jakim cudem ten japoński przysmak - ryba fugu - znalazł się na drugim końcu globu.
Rybę fugu po raz pierwszy złowiono w Adriatyku, jak donosi chorwacki dziennik "Slobodna Dalmacija". Jedną przedstawicielkę tego gatunku znaleziono w wodach nieopodal portu Tribunj (środkowo-południowa część kraju).
Fugu, należąca do rodziny rozdymkowatych, zamieszkuje wody od północnego wybrzeża Australii do północnego wybrzeża Japonii oraz od południowego wybrzeża Chin do wschodnich wysp Pacyfiku. Nie wiadomo, dlaczego i jak przedostała się do Adriatyku. Zbadają to naukowcy uniwersytetu w stołecznym Zagrzebiu.
Bardzo niebezpieczny przysmak
Ryba fugu to słynny japoński przysmak, którego spożycie może skończyć się śmiercią, ponieważ zwierzę zawiera w sobie bardzo dużą dawkę tetrodotoksyny. To bardzo silna trucizna, która u ludzi wywołuje postępujący paraliż mięśni.
Zatruty tetrodotoksyną człowiek jest przez większość czasu przytomny, ale nie może się ruszać ani mówić, wkrótce przestaje także oddychać. Na truciznę nie ma też antidotum, jedynym znanym sposobem ocalenia życia jest sztuczne podtrzymywanie czynności życiowych do czasu, aż trucizna przestanie działać.
Żeby móc bezpiecznie zjeść fugu, trzeba iść do restauracji, której kucharze mają certyfikat poświadczający, że potrafią ją odpowiednio przygotować.
Autor: map/rs / Źródło: ria.ru